W Świecie Dysku #21: Pomniejsze bóstwa

Pomniejsze bóstwa Terry PratchettWiększe, mniejsze i Pomniejsze bóstwa Terry Pratchett.

Wielkimi krokami zbliżam się do jednego z moich ulubionych cykli w Świecie dysku Terry Pratchetta. Tak, chodzi oczywiście o cykl o Śmierci. Jednak zanim rozpłynę się w zachwytach nad Śmiercią, ;) wciąż jedną nogą pozostaję tam, gdzie Starożytne cywilizacje mówią dobranoc, a mniejsze, większe czy też inne Pomniejsze bóstwa rządzą światem.

Wielki Bóg Om i jego wyznawca Brutha.

Wielki Bóg Om traci wiarę i zstępuje z nieba na ziemię w postaci jednookiego żółwia. Zstępuje w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż jego pobudka nastąpiła w szponach orła, który zrzucił go ze znacznej wysokości z nadzieją rozbicia twardej skorupy i dobrania się jej miękkiej zawartości. Na szczęści orzeł do zbyt bystrych nie należy i Om ląduje szczęśliwie w kupie gnoju na terenie siedziby wyznawców jego religii. Niestety wyznawcy Ci są tylko teoretyczni, a jedynym i prawdziwym wierzącym okazuje się nieco przygłupi, acz obdarzony niezwykłą pamięcią Brutha. Czy uda się im wspólnie postawić wiarę na nogi?

Religia, teokracja i filozofia.

Kolejna dobra, choć miałam wrażenie, iż nieco słabsza w stosunku do innych pozycja z kolekcji Świata Dysku, przez to, iż akcja, choć wartka to momentami przez dialogi zdawała się monotonna i mało wciągająca.

Pomniejsze bóstwa Terry PratchettJednak sam przekaz ścinał z nóg. W tej odsłonie autor „pojechał równo” wszystkim. Fanatykom religijnym, filozofom, ateistom, fundamentalistom, hipokrytom i na końcu samym bóstwom. Nie ma absolutnie taryfy ulgowej dla nikogo, ponieważ Terry Pratchett obnaża wiele absurdów, które obserwujemy każdego dnia.

Robi to oczywiście w swoim niepowtarzalnym stylu, a dialogi Oma z Bruthą są „wisienką na torcie”. Celne, pełne ironii, złośliwości i dosadnych porównań.

Podsumowując. Pomniejsze bóstwa to kolejna książka ze Świata Dysku, wokół której nie można przejść obojętnie. I choć jest takim swoistym „singlem” w wykreowanym przez Terry Pratchetta świecie, to warto ją przeczytać i samemu zastanowić się nad podwalinami własnej wiary.

14 komentarzy

  • Ania

    11 maja 2018 at 17:19

    Miałam bardzo podobne odczucia po przeczytaniu tej odsłony Świata Dysku, nie zachwyciła mnie tak, jak inne, a równocześnie aż serce rosło, gdy Pratchett wbijał szpilki wszystkim jak leciXD

    Przede mną w tym miesiącu “Niewidoczni akademicy” i choć serii o magach nie lubię tak jak choćby o Straży czy Śmierci, to i tak szykuje się niezła zabawa:)

    Odpowiedz
  • Ewelina - Gry w Bibliotece

    16 maja 2018 at 10:02

    Stosunkowo szybko zaczęłam czytać ŚD cyklami i… no cóż, Pomniejsze bóstwa nie trafiły nigdy w moje ręce. Z czasem pewnie nadrobię, ale na razie bardziej kusi mnie powtórka tych “sprawdzonych” wątków.

    A co do tego nieoszczędzania nikogo – to jest cudowne u Pratchetta :) takie szczere spojrzenie na absurdy jest w dzisiejszych czasach bardzo potrzebne… żeby nie zwariować ;)

    Odpowiedz
    • Sylwka

      16 maja 2018 at 19:21

      W sumie się nie dziwię, że nie trafiły bo, to takie nie wiadomo do czego przypiąć. Gdzieś między cyklami, ot taki twór, który miał “pojechać” po wszystkich. :D

      Odpowiedz
  • Pożeracz

    16 maja 2018 at 15:51

    Przyznam szczerze, że “Pomniejsze bóstwa” należały do tych mniej lubianych przeze mnie części ŚD. Może za wcześnie czytałem, kto wie. Ale wiem, że dla wielu to jedna z lepszych części i chciałbym wrócić, ale tym razem in English.

    Odpowiedz
    • Sylwka

      16 maja 2018 at 19:23

      U mnie też entuzjazmu nie wzbudziła, wręcz czasem miałam wrażenie, że mi się dłuży. Może rzeczywiście po Angielsku będzie dużo bardziej strawna. Nie zmienia to jednak faktu, że pojazd po wszystkich nacjach był iście pratchettowski. :D

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę