Równoumagicznienie – czyli powrót do Świata Dysku.
Pamiętacie jeszcze Rincewinda – najbardziej nieudolnego maga w całym Świecie Dysku? No to tym razem, nie będzie o nim. ;) Bowiem Równoumagicznienie Terry Pratchett’a rozpoczyna całkiem nowy Cykl o Wiedźmach i o nieporadnym magu (przynajmniej na razie) nie usłyszycie ani słówka.
Więc usiądźcie wygodnie, odprężcie się i bądźcie przygotowani dosłownie na wszystko, bo na główną scenę u Pratchetta wkraczają baby. :D
Wszystko zaczyna się dość niewinnie. Rodzi się dziecię.
– Co ja narobiłem? -jęknął.
– Dałeś światu pierwszego żeńskiego maga – odparła akuszerka.
Niech to dunder świśnie – przecież Magami mogą być tylko mężczyźni! Esk jednak nie daje za wygraną, chce zostać magiem i basta. Oczywiście mogłaby zostać czarownicą jak Babcia Weatherwax, ale nie to jest jej przeznaczeniem. Czy uda się jej przełamać hegemonię mężczyzn i zmienić tradycję panujące na Niewidocznym Uniwersytecie?
Cudownie znowu było poczuć klimat Świata Dysku. Zanurzyć się w Pratchettowskiej ironii i odkryć tajemnicę oraz możliwości magii czarownic – szczególnie w kwestii głowologii i Pożyczania. Oczywiście wśród całej humorystycznej otoczki, nie mogło zabraknąć błyskotliwej rozprawy na temat równouprawnienia, to znaczy równoumagicznienia kobiet. Chapeau bas Panie Pratchett.
Więc jeżeli jeszcze nie zaplanowaliście niczego na długie jesienne wieczory to gorąco polecam Równoumagicznienie – doskonała lektura na rozluźnienie. :)
No Comment! Be the first one.