Babcia Weatherwax i wampiry – czyli Carpe Jugulum Terry Pratchett’a.
Carpe Jugulum Terry Pratchett’a to szóste ociekające krwią i wampirami spotkanie z charyzmatyczną Babcią Weatherwax i jej niezwykłymi przyjaciółkami z Lancre.
Pokrótce:
Tym razem całe zamieszanie odbyło się nie w trio, lecz w kwartecie. Tak Panowie i Panie – Margat wraca na salony i to w świetnym stylu. Pozostałe trzy panie oczywiście nie ustępują jej wdziękiem, a szczególnie Agnes, która… :) Całe to zamieszanie oczywiście dopełniają krwiożercze wampiry, wszystkie zabobonne metody ich pokonania, Wielce Oats i filiżanka herbaty. :)
Carpe Jugulum Terry Pratchett’a to kolejne doskonałe, choć nieco mroczne spotkanie ze Światem Dysku. Jak zawsze przynosi ono jednak wiele humoru, ironii oraz odniesień do klasyki literatury tylko, że krzywym zwierciadle.
Gorąco polecam! :)
Nie wiem, czy Carpe Jugulum to nie jest przypadkiem moja ulubiona część ze Świata Dysku. Babcia Weatherwax jest tutaj absolutnie nieziemska (i ta herbata…). Po tej części na dobre rozsiadła się na najwyższym podium moich dyskowych ulubieńców (zdetronizowała nawet Śmierć!).
Babcia w Cape Jugulum jest niesamowita, a Śmierć zdetronizowała już dawno. :D
Nie no, ja Śmierć uwielbiam za wszystkie „rozkminy” i brak zrozumienia dla idei klamki :)
Ja Śmierć również uwielbiam, ale Babcię wielbię :D