Cykl o Rincewindzie: Blask fantastyczny
Pamiętacie jeszcze najbardziej nieporadnego na świecie maga Rincewinda? Tak, to dokładnie ten sam który sześć miesięcy temu ruszył ku przygodzie razem z pierwszym turystom Świata Dysku – Dwukwiatem i jego wiernym Bagażem. To również dokładnie Ci dwaj panowie, z którymi rozstaliśmy się w Kolorze Magii w dość nietypowy sposób. Spadają poza krawędź Dysku śmiertelnie przerażeni i może nieco podekscytowani… właśnie tu rozpoczyna się Blask fantastyczny.
Podczas gdy nasi bohaterowie praktykują sobie w najlepsze swobodne spadnie, budzi się do życia księga Octavo. Na wszystkich magów Niewidocznego Uniwersytetu pada blady strach. By uniknąć końca świata, w Noc Strzyżenia Wiedźm musi zostać wypowiedziane razem wszystkie osiem zaklęć z tej księgi. Tak dla przypomnienia, jedno z zaklęć jakiś czas temu wdarło się przemocą do głowy niezdarnego maga i tam sobie spokojnie spoczywa. Magowie muszą więc odnaleźć Rincewinda i sprowadzić do Ankh-Morpork, co może wcale nie być takie łatwe.
By fabuły zanadto nie zdradzić, nadmienię tylko, iż czego można było się spodziewać, nasi bohaterowie jakimś cudem powrócą do Świata Dysku. W dodatku spotkają na swej drodze największą legendę tegoż świata – Cohena Barbarzyńcę. Gość może nie jest już dziarskim młodzieniaszkiem (nie czarujmy się, to 87 letni dziadek), jednak to nie przeszkodzi mu w uratowaniu nadobnej dziewicy z rąk barbarzyńców. Ogólnie znowu dużo będzie się działo.
Pozostaje chyba tylko napisać, iż uwielbiam Pratchetta za jego humor, absurd, dystans i inteligencję. Acz może dodam jeszcze coś. Widać, iż książka nie jest pisana już przez 15 letniego dzieciaka. Ironia dosadniejsza, żarty ostrzejsze a, postacie są bardziej wyraźne. Druga książka, a już pokazała jak wielkie są jego możliwości.
Polecam serdecznie. :)
No Comment! Be the first one.