Śladami neandertalczyków, pomoc Żydom w czasie II Wojny Światowej i zmieniający się obraz – czyli Andrzej Pilipiuk i Zły Las.
Trzynasta odsłona Światów Pilipiuka została zaanonsowana na październik, a ja przypomniałam sobie, że wciąż jestem w lesie z wcześniejszymi odsłonami cyklu. Dlatego postanowiłam ponownie spotkać się z Robercikiem Stormem w dziesiątej odsłonie serii pod tytułem Zły Las.
Cztery opowiadania.
Tradycyjnie będę streszczać wszystkich czterech opowiadań zawartych w dziesiątej osłonie cyklu Światy Pilipiuka, ale pozwolę sobie przytoczyć poniżej ich tytuły.
- Tajemnica zielonej teczki;
- Zły las;
- Rozczochrana kochanka;
- Zemsta Śmieciarzy.
Takie średnie z tych gorszych. ;)
Nie mogę napisać, iż jestem zachwycona opowiadaniami, które zaserwował Andrzej Pilipiuk w Złym Lesie.
Robercik w Rozczochranej kochance i Zemście Śmieciarzy był cieniem samego siebie. Tytułowe opowiadanie Zły las było średnie i mocno przewidywalne.
I tak spoglądając na całokształt, to jedynie Tajemnica zielonej teczki odrobinę (słownie odrobinę) mnie porwała. A to wszystko dzięki umiejscowieniu akcji powieści w czasach dwudziestolecia międzywojennego, które zostało ukazane ze sporą dbałością o szczegóły. Tam to grupa ludzi z mało znanego instytutu (Instytut Kryptozoologii) wyrusza na poszukiwanie neandertalczyków.
W tym miejscu zaczyna się zabawa przeplatana niebezpieczną rywalizacją z sowiecką Rosją, w czasie której dowiadujemy się o różnej maści spiskach, alternatywnej genezie komunizmu i niecodziennych teoriach na powiązanie tajemniczych humanoidów z ludźmi znanymi nam z kart historii.
Reasumując. Ten tomik opowiadań mogę zaliczyć do kategorii taki średni z tych gorszych. ;) A Wy najlepiej przekonajcie się sami, w jakiej Waszej książkowej hierarchii uplasuje się Zły Las Andrzeja Pilipiuka. ;)
No Comment! Be the first one.