Zanim Paweł Skórzewski został doktorem, czyli Andrzej Pilipiuk i Czarna Góra.
Przyjaciel człowieka, czyli jedenasta odsłona Światów Pilipiuka, ponownie nastroiła mnie optymistycznie do moich ulubionych bohaterów i spowodowała ochotę na więcej. Dlatego bez ociągania spojrzałam w kierunku Czarnej Góry i muszę przyznać, że ta dwunastka nie wypadła tak dobrze, jak oczekiwałam. Czarna góra
Pięć opowiadań.
Tradycyjnie nie będę streszczać wszystkich pięciu opowiadań zawartych w dwunastej osłonie cyklu Światy Pilipiuka, ale pozwolę sobie przytoczyć poniżej ich tytuły.
-
- Czarna Góra;
- Decha;
- Dwie czaszki;
- GROM;
- Jesienny sztorm.
To nie tak miało być. ;)
Już na wstępie zaznaczyłam, że nie było tak różowo jak się spodziewałam. Więc teraz do rzeczy. ;)
Wśród pięciu opowiadań w zasadzie tylko jedno chwyciło mnie za serducho i jest to tytułowe opowiadanie Czarna Góra. W nim to mój ulubiony przyszły doktorek, jako młodzieniaszek wyrusza na poszukiwanie złota. Wyprawa przez pustkowia Sybiru niestety nie przynosi upragnionych bogactw, ale za to pokazuje ogromną smykałkę Piotra do lekarskiego fachu podczas „walki” z tajemniczym pasożytem.
Ponadto w tym opowiadaniu podobało mi się również poruszenie kwestii patriotyzmu w okresie zaborów, życia na wygnaniu, konsekwencji i ogólnie fajnie oddany surowy klimat Syberii.
Dwa kolejne opowiadania z europejskim Indiana Jonsem vel Robertem Stormem niestety nie wypadły najciekawiej. Choć samego pomysłu i ogromu wiedzy w tych opowiadaniach autorowi nie mogę odmówić.
Jeżeli spojrzeć na opowiadanie GROM, to tym razem historia alternatywna z Piłsudskim i bombą atomową w tle mnie nie kupiła.
Ostatnie opowiadanie Jesienny sztorm, to cóż prawda powrót do Wenecji i kolejnych znanych bohaterów (Antonia Knota i Malwiny Skórzewskiej), ale jakoś tak bez fanfar. Choć wątek grabieży dzieł sztuki przez Niemców podczas II Wojny Światowej, ma swoje zalety.
Reasumując. Dwunastą odsłonę Światów Pilipiuka mogę podsumować moim ulubionym słowackim określeniem nič moc. I tym uroczym komentarzem pozwolę sobie zakończyć mój wywód i raczej skupić się na oczekiwaniu na kolejną odsłonę cyklu pod tytułem Zło ze wschodu.
No Comment! Be the first one.