Zdobycze marca 2017 – kiedy ja to ogarnę. :D
Luty był miesiącem krótkim i ubogim. Z tego faktu najwięcej frajdy miał chyba mój portfel. ;) Choć nie mogę w tej równej walce o pudło wykluczyć również regału na książki. Na szczęście zarówno portfel jak i regał nie przeczuwały, iż nadchodzące zdobycze marca 2017 będą tak obfite. ;)
Co przyniósł marzec?
Gałęziste Artur Urbanowicz
Taka mała niespodzianka czekała na mnie po przekroczeniu progu rodzinnego domu w Bielsku.
Moje wypociny o Gałęzistych możecie znaleźć TU
Akuszer Bogów Aneta Jadowska
Dziewczyna z dzielnicy cudów przypadła mi do gustu więc nie mogło być mowy, żebym nie poznała dalszych losów Nikity.
Miasto Śniących Książek i Kot alchemika Walter Moers
Po raz kolejny zdecydowałam się odkupić pożyczone (choć może powinnam już nazywać to po imieniu) skradzione z mojej półki dawno temu książki.
Harry Potter J.K. Rowling
Kiedyś przy teściowej wspomniałam, że w sumie to chciałabym swoją kolekcję Pottera, ale taką w twardej oprawie. No więc dostałam bardzo wczesny prezent urodzinowy. :D
A jak Wasze marcowe zdobycze?
12 komentarzy
Katrina
31 marca 2017 at 15:01Hell 3 kupiłam jeszcze w lutym :) Generalnie – genialne to nie jest, ale jako akcja SF w mojej opinii sprawdza się nieźle. Jedynie akcja chwilami się dłuży, a drugoplanowi bohaterowie nie są w ogóle charakterystyczni. Ale co z tego, to Grzędowicz! A ja po prostu lubię jego podejście do życia.
Sylwka
1 kwietnia 2017 at 09:50Kupiłabym w lutym, ale nie było mnie w Polsce. I jak piszesz – to Grzędowicz, więc i u mnie musi być na półce. :D
Katarzyna Abramova
1 kwietnia 2017 at 08:18Piękności :) Artefakty mam póki co wszystkie, więc wiem, co to za radość :) Harry’ego z kolei mam w innym wydaniu, ale również bardzo mnie cieszy :) Podkradłabym Ci Gałęziste, bo mnie ostatnio do niej zachęciłaś :)
Sylwka
1 kwietnia 2017 at 09:54Ja ciągle przymierzałam się do Artefaktów, ale jakoś inne książki wciąż były “ważniejsze”, ale w końcu . ;)
Hrosskar
1 kwietnia 2017 at 12:18Widzę, że MAG króluje w Twoich zdobyczach, a dokładniej ich Artefakty, co mnie bardzo cieszy :)
U nie dużo zdobyczy, ale najpewniej pokażę je po weekendzie dopiero :)
Sylwka
2 kwietnia 2017 at 09:07Jeszcze chcę uzupełnić z Maga Ucztę Wyobraźni, zobaczymy jak mi pójdzie. ;)
piotr
1 kwietnia 2017 at 12:41Harry potter jest prawdziwy artefakt dla dzieci. Moje dziecko (9 lat) przeczytał 7 książek z tej serii do 4 tygodni
Sylwka
2 kwietnia 2017 at 09:08Barwo dla 9-latka. :)
Martyna Szkołyk
1 kwietnia 2017 at 13:49Artefaktów i Pottera zazdroszczę bardzo! (masz świetną teściową :D)
Jadowska – meh. Czytałam jedną książkę i więcej nie sięgnę po nic, co stworzyła ta autorka, jak dla mnie – masakra.
Ale faktycznie sporo książek Ci przybyło. :)
Sylwka
2 kwietnia 2017 at 09:10Jadowska pisze specyficznie, ale mi akurat jej styl odpowiada. :)
P.S. Na teściową nie narzekam. ;) :P
Wiedźma
9 kwietnia 2017 at 14:57Uwielbiam jak wywala mi Internet, gdy próbuję wysłać komentarz… No nic, jeszcze raz!
Dwa dni temu skończyłam Hel 3 i próbuję się zebrać w sobie, żeby napisać recenzję… No cóż… Szału nie robi, niestety. Inna sprawa, że gdyby w tę samą akcję (przeciętną) wcisnąć Drakkainena, to podejrzewam, że historia od razu zrobiłaby się ciekawsza. Po prostu Norbert nie nadaje się na głównego bohatera…
Artefakty jak zwykle cudne (szkoda, że w środku już nie jest tak dobrze, ta bezszeryfowa czcionka jest tragiczna), chociaż żałuję, że ponumerowali serię. Mam Hyperiona we wcześniejszym wydaniu, więc w Artefaktach mam brzydkie dziury.
A z Jadowską mi chyba nie po drodze (nasłuchałam się tyle złego o Dorze Wilk, że nawet nigdy nie sięgnęłam po książkę), chociaż niewykluczone, że się kiedyś minęłyśmy gdzieś na ulicy. W końcu Toruń nie jest takim dużym miastem :)
Sylwka
10 kwietnia 2017 at 07:26Ślubny też mówi, że Hel 3 to takie średnie czytadło, więc nie mam parcia na natychmiastowe czytanie. :D
Tak, w Artefaktach skupili się na przecudnych okładkach nieco zapominając o wewnętrznym wyglądzie.
Ja właśnie z Dorą Wilk mam odwrotnie – większość opinii jaka do mnie docierały była pozytywna, więc bez jakichś większych obaw sięgnęłam po “Dziewczynę z dzielnicy cudów”.