Komornik. Arena dłużników #4 Michała Gołkowskiego, czyli pożegnanie z Zekiem i spółką.
Jak już ostatni tom z Zekiem i spółką stanął ma półce. Ciężko było mi się oprzeć i musiałam przystąpić do działania i przeżyć, najdziwniejszy i najbardziej memiczny koniec świata, który zafundował mi Michał Gołkowski w Komornik. Arena dłużników #4. :D
Najdziwniejszy koniec świata!
Natomiast Ezekiel Siódmy, eks-Komornik, eks-Stwórca Świata, w tej chwili ponownie wciągnięty na krzywy ryj w skład Korpusu Komorniczego, ma o wiele większe problemy niż ubolewanie nad tym, że zamiast dzięki swojej wiedzy z przyszłości coś zrobić lepiej, to zrobił tak samo, a w sumie to nawet gorzej.
Bo wygląda na to, że cała jego (wszech)wiedza się, delikatnie rzecz ujmując, zdezaktualizowała.
Świat, podobnie jak ciasto drożdżowe, nie lubi jak do niego zaglądać kiedy rośnie, tykać go palcami i pokazywać znajomym. I wszystko wskazuje na to, że w jedynej wciąż działającej linii czasowej zrobił się przez to wszystko paskudny zakalec.
Ale to wszystko nic w stosunku do tego, gdzie znajduje się teraz Zek.
A to, gdzie się znajduje, to pikuś w porównaniu do tego z kim tam jest uwięziony.
No cóż – mamy siódmy tom trylogii, której zakończenie miało być nieodwołalne i ostateczne, więc chyba nic w tej książce nie może pójść ani zgodnie z planem, ani jakimikolwiek oczekiwaniami.
Jeśli masz jakieś prognozy co do tego, co się tu wydarzy, to spisz je sobie na karteczce, a potem się śmiej, widząc, jak bardzo się mylisz.
Nadchodzi najdziwniejszy koniec wszystkiego, jaki kiedykolwiek widział świat!
Przeżyj to sam.
Na samo wspomnienie czwartego, ostatniego (chyba ;)) spotkania z Zekiem i spółką, automatycznie pojawia się banan na mojej twarzy i konsternacja, co Wam o tej książce napisać.
Bo ciężko oddać słowami, tę radochę, jaką miałam, gdy autor mrugał do mnie oczkiem i w sposób wyrafinowany nie dość, że sam natrząsał się z przedłużającej się serii, to jeszcze obsypywał mnie złotymi myślami i memami dobrze znanymi mi z Internetów.
Ciężko też powiedzieć nieco więcej o dialogach i bohaterach, bo każda wzmianka byłaby spojlerem, za który mielibyście ochotę wtrącić mnie do karceru. ;)
Mogę Was jedynie zapewnić, że akcja całego tomu, to prawdziwa petarda bez hamulców, wypełniona purpurą i brawurą oraz dialogami, które samego Michała Archanioła zwaliłyby z nóg. Samo zakończenie zaś do tych banalnych nie należy i jest dobrym zwieńczeniem całej serii.
Więc wkraczajcie na Arenę oraz przeżyjcie wraz z Zekiem i jego wesołą ekipą ten totalnie spierdolony koniec świata!
Gorąco polecam!
No Comment! Be the first one.