Koszerna Apokalipsa – Komornik Michała Gołkowskiego.
Gdy tylko Komornik Michała Gołkowskiego pojawił się na rynku od razu założyłam, iż „zaopiekuję” się książką, gdy tylko cała seria zostanie zakończona. W tym jakże pięknym postanowieniu nie pomagał mi oczywiście mój ślubny, który co rusz atakował mi „smakowitymi” cytatami. W końcu jednak nastała „Premiera Końca Świata”, a ja mogłam ze spokojnym i czystym sumieniem przystąpić do czytania. ;)
Biblijna Apokalipsa stała się faktem…
Wszystko już przygotowane, ceremonia Armagedonu dopięta na ostatni guzik i tylko jeden mały detal psuje całą kompozycję. Bóg zapomniał o całej imprezie i po prostu się nie stawił. Tak dobrze przygotowanego show jednak nie można zmarnować, więc Góra postanawia przeprowadzić całe przedsięwzięcie na własną rękę. Korzystając z „manuala” (czyt. Biblii) prą do przodu. Nie jest to jednak takie proste, gdyż święty Jan nie przewidział kilku zasadniczych zmian „w projekcie”. Zwiększenia populacji i pojawienia się zaawansowanej technologii. Robotę jednak wykonać trzeba, więc żeby wyjść z całej sytuacji z twarzą, Góra postanawia powołać jednostkę Aniołów Apokryficznych, która ma zakończyć misję sukcesem. Jako że Aniołowie nie przepadają za brudzeniem sobie rączek i innych części garderoby, a delegowanie zadań opanowali do perfekcji więc postanowili dać ludziom szansę i wśród nich rozpocząć rekrutację na zaszczytną pozycję Komornika.
Oficjalnie licencjonowany Komornik na usługach Góry Ezekiel Siódmy (Zek).
Jest moc i petarda z d… ;) Sam pomysł już na wejściu „rozmienił mnie na drobne” i wywołał szyderczy uśmieszek na twarzy. W tym momencie, gdy Bogu nie stawia się na własną imprezkę wiedziałam, że będzie dobrze. :D No i ta cała organizacja Góry, która swoim działaniem przypomina mi trochę korpo. To nic, że Janek pisał „manual” wieki temu i ten nie ma się ni w ząb do zastanej rzeczywistości. Projekt zrobiony trzeba działać. Do tego cała ta „spychologia stosowana” zakończona jak zawsze na szarym korpoludku, który musi wykonać czarną robotę, otrzymać odpowiednią ilość „zjeb”, a ewentualne pochwały będzie zbierać jego szef – Anioł Apokryficzny. :D
No i w tym miejscu przychodzi czas na głównego bohatera, paradującego na modłę rzymskiego legionisty, Ezekiela Siódmego zwanego pieszczotliwie Zek. Gość, który ma siać postrach wśród ludzi, jest niezwykle sympatyczną „mamamyją”. Spełnia wszystkie zachcianki Góry, dzięki czemu objęty jest programem Re-kreacja. Program ten w pakiecie obejmuje przyspieszone leczenie, wskrzeszenie na wypadek niespodziewanej śmierci i wyposażenie w podstawowy ekwipunek. Bezpośrednim przełożonym uroczego Zek-a jest obdarzony twarzą Osamy Bin Ladena Azrael. Dialogi ten dwójki to „wisienka na torcie”. Cięte, sarkastyczne uwagi wplecione w śmiałe i mocne teksty powalają na kolana i wywołują uśmiech na twarzy.
Podsumowując. Komornik Michała Gołkowskiego ze swoja prześmiewczą wizją biblijnej apokalipsy „ryje berecik”. ;) Fabuła cóż prawda nie jest górnolotna, lecz historia po prostu porywa, a jej groteskowość, ogrom czarnego humoru i wartka akcja nie pozwalają na nudę. Polecam nie tylko fanom fantastyki! :)
P.S. Osobom wrażliwym na obrażę uczuć religijnych, zalecam omijanie książki szerokim łukiem.
No i kolejna książka na listę do przeczytania. Ochotę na pośmianie się, nawet z religii, mam bardzo często, więc będzie jak znalazł;)
Miałaś okazję już czytać jakąś inną książkę tego autora?
Jeszcze nie, dlatego z wielką przyjemnością się zapoznam z twórczością pana Michała ;)
Tylko pamiętaj, to nie są książki dla grzecznych dziewczynek. ;) :D
Niedawno skończyłem “Komornika” i przyznaję, że ryje beret :P. Ogólnie to przyznaję się bez bicia, że sam pewnie nie sięgnąłbym po Gołkowskiego gdybym nie dostał “Komornika” w prezencie. Jak się okazało książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i pewnie sięgnę po inne książki Gołkowskiego :)
No widzisz, czasem prezenty pomagają w nowych odkryciach. ;) :D
Męska wersja Kossakowskiej…?
Nie czytałam jeszcze Kossakowskiej, ale widziałam już, że gdzieś takowe porównanie padło. Więc nie mogę wykluczyć.
Powiem Ci że tematycznie dość podobnie to wygląda, a i ta koncepcja podejścia do temtu “z przymrużeniem oka” wygląda podobnie, może kiedyś z ciekawości sprawdzę Komornika, żeby porównać: D
Ja na pewno sprawdzę Kossakowską, ale jakoś ciągle ją coś “ubiega”. ;)
Nie przepadam za wątkami religijnymi w książkach itd., ale chyba skusiłabym się na przeczytanie tej serii ze względu na groteskowość i sarkazm :)
Ja bym powiedziała, że nie jest to wątek, a nawiązanie do religii. Wręcz taka geneza nieudanej apokaplisy. Ogólnie beka na całego.
Pierwszym tomem Komornika byłam zachwycona, totalny odjazd ;) Szkoda, że ostatni tom nawalił :(
Ślubny teraz czyta ostatni i mówi, że “gites”. Od czasu do czasu wyskakując z jakimś smakowitym cytatem.
A mnie właśnie nie podszedł i to zupełnie :( Humor jakiś już nie ten… A może zmieniły mi się przez dwa lata upodobania ;)
Któż to wie. ;) Ja będę w miarę “na bieżąco”, to łatwiej mi będzie ocenić. ;)