Zagubiony Zek i Komornik. Arena dłużników #3 Michała Gołkowskiego.
Komornik. Arena dłużników #2 Michała Gołkowskiego, to była niesamowita, podlana soczyście oparami absurdu, opływająca purpurą, niekoszerna uczta, która spowodowała, iż Zek ponownie urósł w moich oczach. A tym samym zachciałam go więcej. Dlatego z ogromną przyjemnością i złowieszczym uśmieszkiem na twarzy sięgnęłam po Komornik. Arena dłużników #3.
Rebelia.
Archanioł Michał miota się w bezsilnej furii, rzucając przeciwko ludziom kolejne zastępy Wysłanników.
Jednak sprawy komplikują się… nie to, że „niespodziewanie”, bo w sumie nigdy nic nie było proste. Ale tym razem nawet Zek czuje, że coś jest mocno nie tak i zaczyna się gubić.
Nie to, że w przebiegu wydarzeń. Nawet nie w przestrzeni i nie we własnej głowie.
Zek zaczyna gubić się w czasie.
Trąby nieudanej Apokalipsy nadal grają swą fałszywą melodię, świat powoli pokrywa się pleśnią, niczym ostatnia kanapka zapomniana w czeluściach plecaka podczas wakacji, ale impreza przecież trwa! Nie ma zlituj, trzeba zakasać rękawy i zasuwać – gdzieś tam jest Jonasz, no i wypadałoby spotkać się z Azraelem. A może i zobaczyć własną rodzinę?
W końcu świat się sam nie uratuje!
Soczyście i memicznie. :D
Znowu Michał Gołkowski odpalił prawdziwą petardę! Tym razem w trybie podróżnym.
Tak, tryb stacjonarny zwany pieszczotliwe Areną wraz z małą rozpierduchą, odszedł w siną dal, a Zek, który nieco gubi się w czasie (a może też i w przestrzeni ;)), zostawił za sobą — jakkolwiek to nie zabrzmi – „obecną” przeszłość i obrał azymut na dom.
Dzięki czemu rozpoczyna się kolejna pojechana do granic absurdu i koszerności dynamiczna akcja, pełna specyficznego, czarnego, na maksa ironicznego humoru, internetowych mądrości, memów i nawiązań do obecnej „sytuacji na rynku”.
Nie myślcie, że w trójeczce w apokaliptycznym tańcu bawi się dobrze tylko Zek. Oj nie. Na scenę wkraczają bowiem nowe zajebiste postacie, a także tuż zza rogu wychynęli starzy dobrzy znajomi. Dzięki czemu są chwile porządnego wkurwienia jak i pięknego wzruszenia.
Po prostu. Jest moc dla wszystkich tych, którzy lubią taki klimat, mają odpowiednio „spaczone” poczucie humoru i potrafią się śmiać z siebie oraz otaczającej nas rzeczywistości.
Gorąco polecam!
No Comment! Be the first one.