Grand finale Algorytmów wojny, czyli Michał Cholewa i Gra o sumie niezerowej.
Trudno mi w to uwierzyć, ale Gra o sumie niezerowej kończy moją wielką przygodę z serią Algorytmy wojny Michała Cholewy. Serię, która rozpoczęła się topornie, ale z każdym kolejnym „krokiem” pochłaniała mnie całkowicie, a spotkanie z bohaterami było zapowiedzią kosmicznej, ultraepickiej przygody.
Ostatnia bitwa.
Prym wiedzie współpracujące z SI azjatyckie Imperium. Sojusz zmęczonych konfliktem Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych rzuca wszystko na jedną szalę. Czwarta Flota dowodzona przez genialnego admirała Nijala Kuertena uderza na centralny system Imperium.
Czy siłom specjalnym pułkownika Brisbane’em i oddziałowi Marcina Wierzbowskiego uda się zakończyć wojnę? Ostatni tom cyklu Algorytm Wojny przynosi wiele odpowiedzi… i pytań, na które musimy odpowiedzieć sobie my, ale też kolejne pokolenia.
Epickość level master.
Nie będę Wam opisywać zdarzeń tego tomu, ale zacznę od nietypowego spostrzeżenia. ;)
Do tej pory miałam okazję słuchać Algorytmów Wojny w wykonaniu niesamowitego Wojciecha Masiaka. Jego głos, modulacja idealnie pasowały mi do tej przygody. Dlatego jak niespodziewanie do moich drzwi zapukała wersja papierowa Algorytmów, to zastanawiałam się, jak teraz odbiorę tę kosmiczną przygodę. I muszę przyznać, że ku mojemu zaskoczeniu cały czas czytając, słyszałam w głowie głos lektora. Były momenty, że zastanawiałam się, czy dokładnie tak, pan Wojciech przeczytałby daną kwestię i łapałam się na tym, że wracałam i czytałam cały akapit jeszcze raz, bo wydawało mi się, że włożyłam w niego za mało pasji. Czyste szaleństwo.
Tyle tytułem przydługiego wstępu, a teraz czas na Grę. ;)
Ta na sam koniec wzniosła się na wyżyny epickości. Wojna między UE i Imperium przechodzi do ostatniej fazy. Decyzje sztabów i głównodowodzących podejmowane są wręcz na „ostrzu noża” i ocierają się (a czasem wręcz i przekraczają) o granice praw międzynarodowych.
Główni bohaterowie do ostatniej kropki, nie mogą liczyć na choćby minimum współczucia czy odrobinu oddechy ze strony autora. Ten nie szczędzi im razów fizycznych oraz psychicznych. Jednym słowem, trup wśród moich ulubieńców ścielę się gęsto i przyznaję, że były momenty, w których pomyślałam, że Michał Cholewa jedzie mocno po bandzie i emocjach na sam koniec tej epickiej podróży.
W całym tym napiętym jak struna, dobrze napisanym i trzymającym w napięciu finale podobało mi się rozwiązanie sprawy SI. Genialne i dające szczególnie dziś wiele do myślenia.
Dlatego jeżeli jesteście miłośnikami epickich space oper, to koniecznie sięgnijcie (jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście) po całą serię Algorytmy Wojny (nie zrażajcie się tylko tomem I ;)). Cykl wspaniale się rozwija, liczni bohaterowie zapadają w pamięć, a epickość kosmicznych bitew wciska w fotel.
Gorąco polecam!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję:
Wydawnictwu WarBook
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
|
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
|
Części 1-6 przeczytałem w zachwycie, czas sięgnąć po siódemkę. Dobrze, że nie zdradzasz szczegółów.
A korciło mnie napisać kilka “pikantnych szczegółów” szczególnie o Wierzbie, Brisbane i Kici. ;)