Oszalałe Sztuczne Inteligencje i Gambit Michała Cholewy.
Ciesząc się moim tegorocznym, nieco wydłużonym i bardzo deszczowym urlopem postanowiłam poprzeglądać internety w poszukiwaniu space opery Made in Poland. Tym sposobem natknęłam się cykl Algorytm wojny Michała Cholewy — absolwenta Mat-Fiz-Chem Uniwersytetu Śląskiego, który w 2015 roku otrzymał nagrodę im. Janusza A. Zajdla za powieść Forta — czyli trzecią odsłonę wspomnianego cyklu. Jak wypadła pierwsza odsłona tego cyklu pod tytułem Gambit? O tym „dwa słowa” poniżej. :)
AD 2211.
Ale dziś spowiła nas mgła. Zimna, bezkształtna, kradnąca dźwięki kolory i dusze mgła. Skrywa przyjaciół i wrogów, zabiera nadzieję a w jej miejsce sączy strach. Ale my trwamy. Na rozkaz. 40 regiment Unii Europejskiej otrzymuje zadanie zabezpieczenia planety New Quebec.
Już wkrótce okaże się, że wyszkolenie i honor nie ułatwiają wyborów, które wymagają ofiar i poświęcenia.
W sam środek „burzy”…
Muszę przyznać, że mam spory problem z umiejscowieniem tego tytułu w mojej głowie. Jestem trochę zakręcona na punkcie space oper, wręcz mogłabym „wciągać je nosem”, ale tutaj mam mocno mieszane uczucia.
Przede wszystkim przez to, iż „wpadamy w sam środek burzy” i do końca nie wiemy o co, tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. Pada jakaś informacja o zbuntowanych SI i wojnie, ale UE (w skład której wchodzi Ukraina) walczy teraz z USA, ale dlaczego nie wie nikt. Ciężko przy czymś takim solidaryzować się z bohaterami (notabene bardzo powierzchownie zarysowanymi), przeżywać ich wzloty i upadki.
Ja wiem, że to pierwszy tom i wstęp do całości, jednak zabrakło mi takiego choćby lekkiego zarysowania sytuacji i tła, bym mogła umiejscowić się w konflikcie i dowiedzieć się „kto z kim śpi i czy wszystkie łóżka są już zajęte”.
Do tego również nie było „szału” w kwestiach technologicznych, choć kilka rzeczy mnie bardzo miło zaskoczyło. Tak samo jak prędkość akcji i ten fajnie uchwycony balans na złapanie oddechu między poszczególnymi elementami. No i tu znowu mam problem. Akcja, bitwy wszystko fajnie, tylko te niezwykle obszerne i szczegółowe relacje nie posuwały operacji na przód.
Mogłabym wymienić jeszcze kilka nieścisłości, ale jak „szperałam” w internetach, to dowiedziałam się również, że Gambit jest słaby i pełen niedoskonałości. Dlatego też mając na uwadze ten fakt i całkiem intrygującą końcówkę (kolejny plus książki ;)), postanowiłam dać szansę tej serii i sprawdzić jak sytuacja rozwinie się w kolejnej odsłonie cyklu pod tytułem Punkt cięcia.
8 komentarzy
Głodna Wyobraźnia
13 lipca 2019 at 14:05Sporą wadą tej książki jest nierówność, o której piszesz, i wrzucenie czytelnika na głęboka wodę. Kolejne tomy są lepsze, choć trzeba sobie zdawać sprawę, że to świat tylko i wyłącznie wojskowych, a cywile nie mają tu nic do powiedzenia. Dlatego to nie jest moja ulubiona polska seria.
Sylwka
13 lipca 2019 at 20:17Akurat aspekty tylko i wyłącznie wojskowy mi nie przeszkadza, no i rzeczywiście rozkręca się całkiem przyzwoicie. ;)
Blue Carmen
14 lipca 2019 at 12:48Nie za bardzo mnie ciągnie do polskich space oper – pozostaję wierna fantastyce, czasem postapo. Tego Szmidta może kiedyś przeczytam, co mi ostatnio polecałaś, ale Cholewę sobie daruję.
Sylwka
16 lipca 2019 at 20:30Schmidta bardzo polecam. Cholewę… Musiałabyś mieć prawdziwą chrapkę na bardzo wojskową space operę.
P.S. Ale lektor wymiata. ;) :D
Blue Carmen
17 lipca 2019 at 09:45Tak właśnie myślałam, toteż na razie odpuszczam. A audiobooków w ogóle nie przyswajam.
Sylwka
18 lipca 2019 at 22:01Ja też na początku myślałam, że nie przyswajam, ale okazało się, że jednak jestem całkiem “chłonna”. ;) :P
Qbuś pożera książki
15 lipca 2019 at 12:15To ja też poczekam na relację z tomu drugiego :P
Sylwka
16 lipca 2019 at 20:30A czytałeś/słuchałeś, czy po prostu czekasz? :P