Hradba západu, czyli piąte spotkanie z kapitanem Báthorym Juraja Červenáka.
Minęły zaledwie trzy miesiące od przeczytania czwartej odsłony przygód z kapitanem Báthorym w tle, a ja już zakończyłam czytanie tomu piątego. Wiem ciężko w to uwierzyć, ale postanowiłam w tym roku przeczytać jedną książkę po słowacku na kwartał i dosłownie z Hradba západu Juraja Červenáka zrealizowałam swój plan na ostatnią chwilę. ;) I teraz trochę żałuję, że się tak pośpieszyłam, bo na tom szósty pewnie przyjdzie mi czekać dwa albo trzy lata. 😂
Vlčica.
Osmańskie hordy przekroczyły Dunaj i otoczyły twierdzę Újvár – Nové Zámky. Twierdzę, która nazwana została ostatnim Murem Zachodu i to właśnie jej obrońcy dowodzeni przez Grófa Forgáča za wszelką cenę, próbują ją utrzymać.
Obrońcę Novch Zámków wspiera kapitan Kornel Batory, który myślami jednak nie jest z mężnymi wojami, ale z zaginionym synem Michałem, jego przyjacielem Voroninem i ukochaną Julianą.
Dynamiczna akcja i mniej Kornela.
Po czwartej mocno odstającej od reszty odsłonie cyklu Dobrodružstvá kapitána Báthoryho — piąta okazała się prawdziwą petardą.
Akcja w każdym „zakątku” historii jest dynamiczna i intrygująca. Z jednej strony śledzimy burzliwe losy Michała, Vornina i Juliany, którzy uciekają przed Turkami oraz borykają się z baronką Rónayovą zwaną też Vlčicą. Z drugiej zaś zaglądamy do Kornela, który jako „pupilek” Grófa Forgáča, próbuje wskórać coś na murach twierdzy Újvár – Nové Zámky.
Każda ze stron nie ma łatwego zadania, wręcz momentami da się odczuć, że bohaterowie są zmęczeni i zniechęceni całą sytuacją, ale z drugiej strony, walczą o swój byt i ponowne spotkanie.
Fajne przedstawiony też został konflikt na linii władca — podwładni. Przy każdej rozmowie Forgáča z innymi dowódcami czuć, że ma on ich zdanie głęboko w poważaniu i jego zdanie jest najważniejsze. Dodatkowo gość ewidentnie czuje głęboką urazę do Kornéliusa, czemu daje wyraz nie tylko w przydziale, ale również w kolejnych następujących po sobie sytuacjach.
Co się tylko samych bohaterów — to moje zastrzeżenia, które miałam jeszcze w poprzednim odcinku, co do osoby Báthorego, uleciały całkowicie w powietrze. Tak, wspaniały szermierz powrócił. Michał też fajnie mężnieje z każdą stroną książki, Voronim ze swoim fantastycznym humorem, jest klasą samą w sobie, a Juliana okazuje się być po prostu fajną, normalną babką.
Jeżeli do kompletu tych bohaterów dorzucić jeszcze Vlčicę z odrobiną wątku fantastycznego i zakończenie, które czyta się na jednym wdechu, to mogę napisać tylko jedno. Hradba západu się panu udała panie Červenák. ;)
A ja czekam na więcej (bo, będzie więcej, prawda?).
No Comment! Be the first one.