Z tureckiej niewoli wprost do Bramy Piekieł, czyli Brána Irkally i drugie spotkanie z kapitanem Báthorym Juraja Červenáka.
Po pierwszej odsłonie przygód uroczego kapitan Kornéliusa Báthorego postanowiłam sobie zrobić krótką przerwę. Przerwę, która ze względu na dobre serducho i dzielenie biblioteczką rozciągnęła się jak przysłowiowa guma w majtach. ;) Na szczęście książkę udało mi się odzyskać i w końcu udało mi się sięgnąć po drugą odsłonę cyklu Dobrodružstvá kapitána Báthoryho Juraja Červenáka pod tytułem Brána Irkally.
Dwa lata później…
Kornélius po dwóch latach w tureckiej niewoli powoli godzi się ze swoim losem i niecierpliwie wygląda swojego końca. Nieoczekiwanie jednak jego los się odmienia, gdy podczas oblężenia Krety przez osmańską flotę wpada on w ręce Čelebiego — tureckiego podróżnika i uczonego. Ten znając przeszłość Báthorego, postanawia go wykupić i uczynić go towarzyszem podróży.
I tak Kornélius wyrusza wraz Čelebim i jego asystentem Kozakiem Kuzgunem w niebezpieczną, tajną misję pod przewodnictwem paszy Kirmiziego Mustafy. Misję, w której zwykli zbójcy i piraci okażą się ich najmniejszym problemem.
Akcja i klimat.
Podobnie jak w poprzednim odcinku, Juraj Červenák dowiódł, że jest absolutnym mistrzem bitek i podgrzewania napięcia.
Od pierwszej strony książki autor nie daje czytelnikowi zbędnej chwili na przemyślenia, czy choćby minimalny oddech. Akcja goni akcję. Jak nie bitwa morska, to porwanie. Jak nie porwanie, to pościg, inna bitwa lądowa albo po prostu tajne groty, świątynie czy tam inne skarby.
Wszystkie te rewelacje „podawane” są we właściwym tempie, uzupełniane przemyśleniami Kornéla, a także co mocno ujęło mnie w tym tomie, przeplatane pamiętnikiem samego Čelebiego.
Mocną stroną książki jest też jej rys historyczny. Widać, że posyłając swojego bohatera na pustynie i równiny Bliskiego Wschodu autor „odrobił zadanie domowe” i przyjrzał się nie tylko historii, ale także lokalnym mitom.
Báthory i Čelebi.
Mam jednak mały problem z bohaterami. Oczywiście nie chodzi mi o Báthoryego (który trochę zaczyna przypominać mi Chucka Norrisa ;)), czy samego Čelebiego. Jako postacie pierwszoplanowe są oni wykreowani interesująco i niejednoznacznie. Natomiast postacie drugoplanowe są jak „kukiełki”, które powtarzają swoje kwestie i nic poza tym. Biorąc pod uwagę jednak ich procentowy udział w całej akcji, nie przeszkadzają oni jednak tak bardzo w odbiorze całej powieści.
Dlatego, jeżeli lubicie dynamiczne książki z pełnokrwistymi bohaterami i odrobiną historii w tle, to Brána Irkally Juraja Červenáka jest tą, którą powinniście mieć w pamięci, jeżeli tylko zostanie ona przetłumaczona na język polski. ;) :D
No Comment! Be the first one.