Per aspera ad astra Roberta M. Szmidta, czyli prequel serii Pola dawno zapomnianych bitew.
Gdy sięgałam po książkę Łatwo być bogiem, nie przypuszczałam, że tak „wsiąknę” w serię, polubię się z bohaterami, a na koniec ogranie mnie smuteczek i będę ociągała się z sięgnięciem po ostatni tom serii. Dlatego też możecie wyobrazić sobie mój uśmiech, gdy wśród zapowiedzi pojawiła się informacja o Per aspera ad astra. Jak nie jestem fanką prequeli, tak wiedziałam, że ten koniecznie muszę przeczytać.
Robert Bukowski.
Celem Mayflower jest znajdujący się w odległości 25,5 lat świetlnych system Centuriona, w którego ekosferze astrofizycy odkryli ziemiopodobną planetę.
Trwająca sto siedemdziesiąt lat podróż nie przebiega jednak tak gładko, jak zakładali jej organizatorzy. Poddawana kolejnym ciężkim próbom załoga będzie musiała nie tylko stawić czoło niespodziewanym przeciwnościom losu, ale także pokonać znacznie groźniejsze, wewnętrzne demony.
Żaden z szóstki astronautów nawet nie podejrzewa, że ich heroiczne zmagania będą tylko wstępem do znacznie gorszego koszmaru…
Obwąchane. ;)
Po odsłuchu audiobooka w wykonaniu fenomenalnego Wojtka Masiaka tak naprawdę nie wiem co napisać. ;)
Poznałam się z załogą i jesteśmy na etapie obwąchiwania. Przy czym z głównym bohaterem Bukowskim flaszki bym nie wypiła (nie ma tej chemii między nami, albo po prostu tęsknię za Henryanem ;)), ale jest całkiem znośny w obyciu i myślę, że się po drodze jakoś dogadamy.
Te wychodzenia ze stazy są troszeczkę męczące, ale za to podejmowanie szybkich decyzji, dziwne śledztwo i polityczne smaczki dobrze podgrzewają atmosferę.
I w sumie to tyle, bo klimacik dopiero się zawiązuje, bohaterowie jeszcze się asekurują, ale czuję, że będzie gęsto.
Dlatego z niecierpliwością czekam na wybudzenie z kolejnej stazy, a wszystkim wytrawnym czytaczom SF Per aspera ad astra Roberta M. Szmidta gorąco polecam! :D
Może i to nieco na opak, ale mnie zaciekawił i przyciąga fakt, że wydano tę powieść w USA.
Mówisz, że zadziałał USA magnes? ;)
Dzięki, brzmi smakowicie! Obecnie przegryzam się przez „Dark Matter”, wygląda na to, że Szmidt będzie następny.
Czekam w takim razie na wrażenia. :D