Podobno Łatwo być bogiem Robert J. Szmidt.
Roberta J. Szmidta poznałam dzięki fenomenalnym książkom rodem z Uniwersum Metro 2033 pod tytułem Otchłań i Wieża. Idąc za ciosem, postanowiłam zapoznać się również z innymi pozycjami spod pióra tego autora. Dumałam, przeglądałam i ostateczny wybór padł na cykl Pola dawno zapomnianych bitew. A wszystko przez intrygująco brzmiący tytuł otwierającej cały cykl książki – Łatwo być bogiem.
Henryan Święcki kapitan floty, za zabójstwo przełożonego zostaje skazany na 25 lat ciężkich robót w prawdziwym piekle na końcu wszechświata. Z więzienia, którym rządzi prawdziwy psychopata, nie uciekł jeszcze nikt. Codzienne tortury i psychiczne znęcanie się nad więźniami, upodlają człowieka do tego stopnia, iż jest on gotów zrobić dokładnie wszystko byle tylko choć przez 5 minut odsunąć od siebie cierpienie. Więc nawet taki twardziel jak Henryan, gdy tylko pojawia się okazja zgadza się na wszystko – łączenie ze szpiegowaniem i bycie marionetką w rękach dowódcy. Zdegradowany trafia więc na stację orbitalną, by tam obserwować codzienne życie dwóch ras. Tylko czy można siedzieć bezczynnie, gdy jednej z ras grozi całkowita zagłada?
Space opera i dylematy odkrywców.
Muszę przyznać, iż na początku byłam trochę zdezorientowana. ;) Byłam bowiem przekonana, iż książka będzie z jednej strony traktować o załodze statku Nomady, który dokonał niesamowitego odkrycia, a z drugiej będziemy obserwować dość pokręcone losy Henryan’a. W końcu zorientowałam się, iż historia statku Nomady jest odrębnym opowiadaniem, które nie ma żadnego wpływu na fabułę książki (cała ja;)).
Dość dynamiczna fabuła i akcja kręcą się wokół dylematów związanych z kontaktami z nowymi cywilizacjami. Patrzymy na nowo poznane gatunki oczami ludzi, którzy jak zawsze mają odmienne zdanie w każdej materii. Jedni chcą tylko obserwować bez ingerencji w życie gatunków, nawet kosztem utarty jednego z nich. Drudzy zaś nie chcą patrzeć na zagładę, która ma odbywać się na ich oczach.
Każda z tych grup próbuje przeciągnąć Święckiego na swoją stronę, przedstawiając całkiem logiczne argumenty. Ten zaś wie, iż po pierwsze musi wybrać stronę, a po drugie decyzja, którą podejmie, może zaważyć na jego dalszym życiu. Z jednej strony jest potulny jak pies, gdyż wie, iż kolejnego dnia w tym piekle, z którego właśnie udało mu się cudem wyrwać, nie przeżyje, a z drugiej czy może być pewny, iż złożone mu obietnice zostaną dotrzymane?
No i właśnie, jeżeli chodzi o bohatera to najbardziej wyrazistą postacią jest oczywiście Henryan. Poznajemy go, gdy podejmuje trudną, acz bardzo honorową decyzję w swoim życiu. Później zaś mimo upodlenia, jakie go spotkało, gość wciąż pokazuje, iż “ma jaja”. Są momenty, w których wydaje się, iż jest wręcz zaszczuty, ale już za chwilę jesteśmy zaskoczeni tym, w jaki sposób i na jakim poziomie potrafi podejmować decyzje.
A gdzie ten bóg?
Jest ich kilka. ;) Naczelnik więzienia, który poczuł władzę i decyduje nie tylko o losie, ale o życiu i śmierci swoich podwładnych. Grupa ludzi, zwana “bogami’, która chce ocalić obie rasy i na różne sposoby próbuje ingerować w ich życie. No i kapitan Nomady, który jak sam podkreśla, jest bogiem na swoim statku i sam decyduje, co jest najważniejsze – czytaj zysk.
Podsumowując. Łatwo być bogiem Roberta J. Szmidta to świetny kawałek space opery połączonej z powieścią socjologiczną. Mimo problemu i przesłania, które porusza książka, czyta się ją bardzo lekko, a wszystko dzięki doskonałemu połączeniu akcji, humoru i atmosfery. Polecam szczególnie fanom takowych klimatów!
O ile pamięć mnie nie myli, to czytałem tylko opowiadania Roberta J. Szmidta. No i Science Fiction, gdzie to był naczelnym. Z opowiadań mam wspomnienia całkiem miłe, więc i po powieść chciałbym w końcu sięgnąć. I chciałbym właśnie od tego cyklu zacząć. Wydany jest został nawet już po angielsku i niezłe recenzje zbiera.
Właśnie widziałam, że po angielsku zbiera lepsze recenzje niż po Polsku. :)
Jeżeli masz ochotę na coś autora to uważam, że warto się pokusić na “Łatwo być bogiem”.
Właśnie też niedawno przeczytałem. Nie rzuciło mnie na kolana, ale przeczytałem z przyjemnością. Pewnie sięgnę po kolejny tom.
Na kolana też mnie nie rzuciło, ale właśnie to taki kawałek fantastyki, który świetnie się czyta i “packając paluchem” po czytniku ciągle zastanawia się co będzie dalej. ;)