Obietnica dana krasnoludom i Mroźny szlak Marcin Mortki.
Przygodę z Madsem Voortenem i jego waleczną ekipą straceńców rozpoczęłam od całkiem zjadliwej przystawki. Zasmakowało mi to, więc przyszedł czas na danie główne i kolejną samobójczą misję pułkownika. Jednym słowem czas wyruszyć na Mroźny szlak autorstwa Marcina Mortki.
Ten świat właśnie się kończy.
W czasie, gdy ciemiężone od stulecia narody Rozkrzyczanych Krain chwyciły za broń i wydały wojnę swym oprawcom, Mads Voorten, daleko od linii frontu, przemierza mroźne guchoborskie góry. Uwikłany w krasnoludzką intrygę, zmaga się z niebezpieczeństwami, by przyjść z pomocą swej kompanii, do której należą między innymi niewidomy uzdrowiciel, zagubiony w ludzkim świecie elf i prostoduszny telepata. Równolegle musi sobie poukładać stosunki z niezmiernie osobliwą smoczycą.
Mads Voorten jeszcze nie wie, że przyjdzie mu dokonać niezwykłych czynów, z których każdy wpłynie na losy wojny.
Nie wie, że czekają go szaleńcze szarże i zaciekłe boje, a także spotkania z dawnymi przyjaciółmi i nieoczekiwane sojusze.
Nie wie, że znów stanie się płomieniem powstania.
Lekkie pióro i ciekawie wykreowany świat.
W sumie po dwóch opisanych przeze mnie prequelach zastanawiam się, czy jest jeszcze coś nowego do dodania odnośnie tej serii. ;)
No dobra, jest. :P Oczywiście, nie w kwestii pana porucznika Voortena, ten pozostaje (niestety) osobowościowo na stałym poziomie. Akcja i humor również nie zmieniają swojego tempa i natężenia, więc fani poprzednich części powinni być zadowoleni.
Natomiast do wesołej gromadki dołączają w tym odcinku bardzo fajne postacie. Przede wszystkim żółtodziób Pokrzywka, który dobrym naparem po każdej bitwie (i przed też) nas uraczy i świetnie wpasuje się w drużynę. Niezwykle pocieszny psiak Kupka i największa gwiazda odcinka — smoczyca Lharsin, która uroczo upomni się o krówkę. ;)
Poruszająca rolę w tej odsłonie serii ma również elf Gwaine, ale nie będę rozkładać na czynniki pierwsze tego, co jest jego udziałem, bo zdradziłabym to zbyt wiele szczegółów fabuły.
Niestety, bardzo słabo, wręcz groteskowo wypadła Oriana, a powieść w wielu momentach ogarnął chaos. Owszem, robi się coraz bardziej epicko, acz powtarzalnie, ale ilość niepotrzebnych szczegółów momentami przytłacza.
Mimo tych słabszych punktów całość ze względu na ciekawie wykreowany świat, zgraną drużynę, ciekawe postacie i ogólnie lekkie pióro, po prostu mi się podobała. Dlatego jeżeli lubicie fantastyczne czytadełka, to Mroźny szlak Marcin Mortki jest lekturą w sam raz dla Was.
Polecam!
No Comment! Be the first one.