Harry i bałwanek – Pierwszy śnieg Jo Nesbø.
Plażowanie służy czytaniu. Szczególnie jeżeli zdecydowało się spędzić kilka dni w typowo turystycznej okolicy, gdzie jedynymi atrakcjami są plaża, budka z lodami i spożywczak. ;) Jednak żeby wytrzymać kilka godzin w pełnym słońcu, trzeba sobie jakoś dopomóc (choćby mentalnie). Dlatego wśród tego żaru postanowiłam odnowić znajomość z niepokornym alkoholikiem Harrym i sięgnąć po Pierwszy śnieg Jo Nesbø.
Tajemniczy list.
Pierwszy listopadowy śnieg i w ogrodzie Birte Becker pojawia się bałwan. Jednak to nie jej syn okazuje się autorem dzieła z pierwszych płatków śniegu. Dzieła, które przekornie kieruje swe spojrzenie w stronę domu. Chłopiec jest przerażony złowrogim spojrzeniem śnieżnej postaci, a do tego jego matka kilka godzin później ginie bez śladu zostawiając swój ulubiony szal, z którym nigdy się nie rozstawała.
Harry po otrzymaniu tej sprawy od razu przypomina sobie o niedawno otrzymanym anonimowym liście podpisanym „Bałwan”. Gdy w Oslo wraz z pierwszymi płatkami śniegu ginie kolejna kobieta, a w pobliżu pojawia się bałwan, Harry zaczyna przyglądać się sprawie bliżej i dostrzega podobieństwo z morderstwami sprzed lat. Czy na jego terenie grasuje seryjny morderca? I kto wysłał do niego ten list?
Podkręcanie napięcia level Nesbø. ;)
Z każdą kolejną książką Harry „smakuje lepiej”. ;)
I choć to może już troszkę nudne, ale po raz kolejny zagadka porwała mnie od pierwszej strony, a to jak autor „bawi się” z czytelnikiem, myli tropy i wodzi za nos, powoli zaczyna przeradzać się w mistrzostwo. ;) Dodatkowo nie oszczędza czytelnika. Nie dość, że opisy działania mordercy są dość szczegółowe, to jeszcze sceneria, w której rozgrywa się akcja powoduje, że „po plechach przechodzą ciary”.
Do tego sam Harry wyraźnie dojrzewa. Owszem nadal mierzy się ze swoimi demonami, a alkohol jest jego wielką słabością. Jednak gdzieś w jego zachowaniu widać, że podjął walkę. „Raz na wozie, raz pod wozem”, ale robi coś ze swoim życiem. Również na temat Rachel, choć tu akurat wychodzi z niego klasyczny macho. ;)
Książka jednak to nie tylko Harry. Na scenę ponownie wkracza Beate, która nadal zadziwia wszystkich swoimi umiejętnościami. A do drużyny dołącza nowa niezwykle pracowita polcjantka Katerine. Jej historia i cały sposób zachowania są bardzo intrygujące i wnoszą bardzo duże wiano do sprawy.
Podsumowując. Pierwszy śnieg Jo Nesbø kontynuuje dobrą passę autora. Świetna zagadka, okraszona ogromną ilością intrygi i dobrze wykreowanymi bohaterami. Jednym słowem ma wszystko to, co fani kryminałów lubią najbardziej. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać, to gorąco polecam!
Bałwanka zostawię sobie jednak na zimę, ale tak poza tym muszę wrócić do przygód Harry’ego, bo dobry kryminał nie jest zły, a przerwa, którą sobie od Jo Nesbo zrobiłam, jest już stanowczo za długa.
I w trakcie czytania ulep sobie bałwanka i kieruj jego twarz w okienko. Od razu będzie Ci się lepiej czytać. ;D
Brzmi naprawdę obiecująco.:)
Polecam całą serię. No może bez pierwszej “Człowieka nietoperza”. Z drugiej strony jak się zacznie od samego początku bardzo fajnie można zaobserwować jak autor z książki na książkę się rozwija. :D