Handel elektroniką ze zgniłego zachodu, czyli Ryszard Ćwirlej i Ręczna robota.
Zaniedbałam trochę wspólne nasiadów z Teosiem Olkiewiczem i innymi kolegami z poznańskiej Milicji. ;) Dlatego zabrałam się za trzecią odsłonę serii Milicjanci z Poznania i sprawdziłam, jak w PRL-u odbywał się handel zagraniczny i inna Ręczna robota. ;)
Gdy zabraknie Ci rąk do pracy.
Odpowiedź na to pytanie nie będzie łatwa. Chociaż chorąży Teofil Olkiewicz jeszcze tego samego dnia dostarczy na komisariat podejrzanego, wszyscy wiedzą, że są to tylko „działania osłonowe”, mające zaspokoić apetyt zwierzchnictwa na natychmiastowe wyniki. Fakt, że zatrzymany nie ma nic wspólnego z morderstwem, jest zupełnie nieistotny – najważniejsze by zyskać czas i spokojnie prowadzić dalsze dochodzenie. Obok działań milicji swoje własne „śledztwo” prowadzi też Gruby Rychu, szef poznańskich cinkciarzy. Kto pierwszy odkryje prawdę?
Jak dzień kobiet, to wódeczka być musi. ;)
Po raz kolejny Ryszard Ćwirlej nastroił mnie sentymentalnie podczas słuchania książki.
Wszystkie te szemrane interesy, wymiana waluty pod Pewex-em, czy wyjazdy za żelazną kurtynę w poszukiwaniu dobrodziejstw zgniłego zachodu, cóż prawda nie były bezpośrednio moim udziałem (myślę, że pacholęcia w pieluchach nikt podczas takich akcji nie traktowałby wystarczająco poważnie ;)), ale znam je z opowiadań rodziny i znajomych. Wiem, „ile gimnastyki” wymagały poszczególne zdobycze i jak kręciły się „lokalne interesy”. ;)
Drugim elementem powieści, który przyprawił mnie o szeroki uśmiech na twarzy, było świętowanie w powieści szumnie obchodzonego w PRL-u Dnia Kobiet. Ach to całowanie rączek, niezastąpiona wódeczka, goździki i przydziałowe rajstopy. ;)
Klimacik PRL-owy serii, jak widać, wciąż ma się dobrze, ale co z jego kryminalną duszą?
Tu niestety nie było już tak różowo, przynajmniej w początkowej fazie powieści. Najwyraźniej Olkiewicz i spółka potrzebowali nieco więcej wódeczki, żeby wejść w temat, który zahaczy o kolejarzy, studentki-prostytutki i kolegów ze śląska.
Reasumując. Jak lubicie powspominać stare czasy i jak wszyscy robią co w ich mocy, by wypić flaszeczkę, nic nie robić i jeszcze do tego zarobić, to sięgajcie koniecznie po trzecią odsłonę Milicjantów z Poznania Ryszarda Ćwirleja. Ręczna robota trzyma poziom i dobrze odwzorowuje humor, klimat i realia tamtych lat.
No Comment! Be the first one.