Śmiertelnie poważna sprawa Ryszarda Ćwirleja, czyli piąte spotkanie z Milicjantami z Poznania.
Muszę przyznać, że dzięki Ryszardowi Ćwirlejowi rozsmakowałam się w czytaniu/słuchaniu „kryminału neomilicyjnego”, a każde spotkanie z Milicjantami z Poznania jest dla mnie prawdziwą frajdą, nawet gdy jest to Śmiertelnie poważna sprawa.
Rok 1983.
Porucznik Marcinkowski, zajęty przygotowaniami do papieskiej pielgrzymki, której jednym z punktów będzie spotkanie Ojca świętego z wiernymi w Poznaniu, oddelegowuje do sprawy dwóch swoich podkomendnych: chorążego Teofila Olkiewicza notorycznego pijaka i obiboka, oraz jego młodszego przyjaciela porywczego i niewylewającego z kołnierz podporucznika Mirka Brodziaka. Obaj milicjanci ruszają na miejsce zbrodni, ale szybko okazuje się, że w Grodzisku nikt nie jest zainteresowany, by poznać prawdę.
Papieska wizyta.
Może Śmiertelnie poważna sprawa nie była tak mocna, jak Mocne uderzenie, ale też miała w sobie to coś. ;)
Przede wszystkim elektryzującą zagadkę, która trzymała dobry poziom i wmieszała w całe zamieszanie „pana, wójta i plebana”. Dzięki czemu jak na dłoni mogliśmy obserwować wszystkie małomiasteczkowe układy i układziki, a nasi bohaterowie mogli też wypić wódeczkę w innym środowisku.
I właśnie to środowisko, a w zasadzie jego otoczka społeczna, robiła największą robotę. Klimat powalał, prowincjonalne stosunki sąsiedzkie rysowały się przed moimi oczami, jak żywe. Lokalni bohaterowie stanowili zaś kwintesencję tamtych czasów, którą sowicie podlewały lokalna gwara i piweczko.
Poza tym moi ulubieńcy — Brodziak i Olkiewicz — ponownie stanęli na wysokości zadania i za nie wylewali za kołnierz, a przy tym zagadkę, jakimś tam psim swędem udało się rozwiązać.
Dlatego jeżeli macie ochotę przypomnieć sobie, jak to w PRL-u było. Kiedy papież Polak odwiedził polską ziemię, no i jak to z tą wizytą było, to śmiało sięgajcie po Śmiertelnie poważną sprawę Ryszarda Ćwirleja.
Ze swojej strony gorąco polecam!
No Comment! Be the first one.