Panna bez głowy — Upiory spacerują nad Wartą Ryszard Ćwirlej.
O serii Milicjanci z Poznania Ryszarda Ćwirleja, uznawanego przez wielu krytyków za twórcę nowego gatunku – „kryminału neomilicyjnego”, słyszałam wiele dobrego. Dlatego też, gdy seria została wznowiona, postanowiłam poczuć klimat PRL-u i sprawdzić, czy rzeczywiście Upiory spacerują nad Wartą. ;)
1985, Poznań.
Dwóch wędkarzy znajduje na brzegu Warty zwłoki młodej dziewczyny. Zwłoki, które nie dość, że nie mają głowy, to posiadają jeszcze jedną charakterystyczną i dość mocno niespotykaną cechę — ozdobny tatuaż.
Policjanci MO pod dowództwem kapitana Marcinkowskiego próbują odkryć kim jest tajemnicza denatka i znaleźć mordercę. Sprawę jednak komplikuje fakt, iż odnaleziona później głowa nie pasuje do ciała. Kim jest tajemniczy łowca głów? Czym inspirował się podczas swoich okrutnych zbrodni? I czy Milicja Obywatelskiej uda ująć się tego brutalnego mordercę, zanim kolejna kobieta „straci dla niego głowę”?
Absurd i klimat.
Zostałam kupiona klimatem i doskonale oddaniem absurdów PRL-u.
Peweks, dolary, papierosy wypalane na tony i oczywiście do tego wszystkiego wypijana wręcz na hektolitry wódeczka ze śledzikiem, czy tam innym galartem. ;) Autor nie zapomniał równie o układzikach pod stolikiem, pustych sklepowych półkach, kartkach i przydziałach na auto. A to wszystko w oparach lokalnej gwary z całkiem zgrabną intrygą kryminalną w tle.
Intryga.
Intrygą, która do samego końca trzyma nas w niepewności, kto i dlaczego zabił. Wszystko przez umiejętne splątanie wszystkich wątków i poprowadzenie całej akcji w odpowiednim tempie. Tempie, które w odpowiednich momentach przyspiesza i pozwala poczuć lekki dreszczyk emocji.
Jeżeli chodzi o samych bohaterów, to muszę przyznać, że przez częste przeskoki między poszczególnymi postaciami miałam niezły mętlik w głowie. Do tego Olkiewicz swoim zachowaniem doprowadzał mnie do szewskiej pasji i momentami miałam wrażenie, że autor trochę za mocno przejaskrawił tę postać. Pozostali panowie na czele z kapitanem Marcinkowskim wykreowani w mojej ocenie „w punkt”.
Podsumowując. Upiory spacerują nad Wartą Ryszarda Ćwirleja to świetny kryminał w klimacie PRL-u, który wciąga już od pierwszej strony. Polecam szczególnie fanom kryminałów, ale myślę, że i wielbiciele powieści z socjalizmem w tle będą zadowoleni.
Poznań, miasto doznań. Może lepiej nie czytać, bo się zacznę bać po mieście chodzić?
„Ale to już było…” ;) :P
Nie słyszałam jeszcze o tej serii, ale mam pewien sentyment do pana Samochodzika, a dobrym kryminałem nie pogardzę. Zapisuję w pamięci.
Ja usłyszałam o niej całkiem niedawno, a już dobrych kilka lat jest na rynku. :)