Wyprawa skrytobójcy, czyli pożegnanie z cyklem Skrytobójca Robin Hobb.
Robin Hobb w drugim tomie cyklu Skrytobójca oczarowała mnie historią, pełną spisków, ciekawych dylematów i szczyptą starej magii. Jakby tych cudowności było mało, całość doprawiła takim zakończeniem, które nakazywało wręcz natychmiast zapoznać się z ostatnią odsłoną serii. Więc wciąż pełna emocji sięgnęłam po trzeci wieńczący serię tom pod tytułem Wyprawa skrytobójcy.
Bastard Rycerski ponownie wśród żywych.
Gdy tylko Bastard Rycerski dochodzi do siebie po cudownym „zmartwychwstaniu”, natychmiast popada w konflikt z jedynymi ludzkimi przyjaciółmi i zostaje sam. Jak tylko dochodzi do niego, co się stało, postanawia wyruszyć na poszukiwanie króla Szczerego, prawowitego królq Królestwo Sześciu Księstw, które upada pod rządami jego chciwego brata księcia Władczego.
Droga, którą musi pokonać Bastard, jest pełna niebezpieczeństw, a jej przemierzenie wymaga ogromnego poświęcenia i lojalności. Czy Bastardowi Rycerskiemu uda się dotrzeć na czas do celu i uratować króla?
Wspaniale, baśniowo i magicznie, ale…
Mam wielki problem z tą odsłoną trylogii. Wszystko przez to, iż ta książka ma dla mnie dwa oblicza.
Przede wszystkim zachwyciła mnie zmianą otoczenia i przeniesieniem akcji poza Kozią Twierdzę. Dzięki czemu mogliśmy przyjrzeć się Królestwu pod panowaniem Władczego, a wyprawa stała się nie tylko motorem napędowym całej akcji, ale także pomogła Bastardowi zrozumieć i spojrzeć inaczej na wiele rzeczy.
Bardzo ujęło mnie również to, jak autorka w niezwykły sposób podkreśliła traumę chłopaka. Nie ucięła jej po jednej przygodzie, czy innej wizji. Tak jak w życiu pokazała, iż „lochy” pozostały z Bastardem i w najmniej odpowiednim momencie dawały o sobie znać.
Będąc przy Bastardzie, nie mogę nie wspomnieć o Ślepunie i Rozumieniu. Rozwinięcie więzi pomiędzy tą dwójką i zagłębienie się w relację tej dwójki, uświadomiło nam jej niezwykłość. Sam zaś wątek ze Ślepunem, który tym razem mocno epatował swoją osobowością, momentami skradał całe show.
… dlaczego to wszystko jest tak przeciągnięte?
No i wszystko byłoby „cacy”, gdyby autorka nie przegadała ostatniej fazy wyprawy, która ciągnęła się niemiłosiernie, a Bastard marudził jak trzyletnie dziecko w sklepie z zabawkami. Jeszcze byłaby w stanie jakoś „przełknąć” te nadprogramowe akapity, gdyby nie to, że autorka w finale „wystrzelała się z całej amunicji” w pięć minut. Całe budowanie napięcia poszło się… ;)
Jednak mimo tego końcowego „niedopatrzenia” uważam, że Wyprawa skrytobójcy oraz cała seria są po prostu niezwykłe, a Robin Hobb pokazała, jak powinno wyglądać dobre fantasy. Gorąco polecam!
Z Bastardem pewnie pożegnanie, ale ze światem niekoniecznie :D Czytałaś taką antologię „Legendy” i „Legendy II”? Jeśli nie, to poszukaj na Allegro, bo to chyba najlepsze antologie fantasy jakie wyszły po polsku. W „Legendy II” jest minipowieść Hobb „Powrót do domu” – moim zdaniem, to najlepsza rzecz z cyklu „Krainy Najstarszych” (Skrytobójca to część tegoż cyklu). Tą samą minipowieść znajdziesz tez w antologii „Epopeja. Legendy fantasy”.
A Mag ma do wydania jeszcze siedem książek z cyklu „Krainy Najstarszych” – ciekawe czy wydadzą…
Ze światem absolutnie. Już przymierzam się do drugiej trylogii. :D
Jeżeli chodzi o Antologie, to nie przepadam. ;)
Antologia „Legendy” i „Legendy II” by Ci się spodobała, bo to raczej minipowieści, niż opowiadania. I – moim zdaniem – bardzo dobra antologia, choćby najlepsza odsłona cyklu Kinga o rewolwerowcu (Siostrzyczki z Elurii) czy takoż najlepsza Hobb. I bardzo dobre opowiadania Martina, ale dostępne też w jego zbiorze „Rycerz Siedmiu Królestw”. Jest i Gaiman z „Władcą górskiej doliny” (opowiadanie z Cieniem z Amerykańskich bogów).
Ogólnie to na tyle dobre, że Sedeńko w całości wrzucił te antologie do swojego kanonu fantasy.
Rozejrzę się więc na Allegro, może uda się dorwać.