Wakacje i nowe wyzwanie ;) Podsumowanie miesiąca czerwiec 2019.
To był iście szalony miesiąc. Dość chłodny, acz bardzo udany urlop (tak dla przypomnienia Ratyzbona i fabryka BMW), upały i oczywiście rozpoczęcie nowej pracy. No i właśnie z tą drugą częścią mam obecnie najwięcej „problemów”. ;) Mój poukładany „harmonogram” się rozsypał. ;) Dlatego próbuję się troszeczkę przeorganizować, ustalić dni na przeglądanie Waszych blogów, pisanie i oczywiście czytanie. Na razie skupiam się jednak na szkoleniach i cieszę się z tego, że mimo skróconego dojazdu do pracy, upałów, które spać nie dają i czytaniu trochę jednak przeszkadzają jak na razie książkowo „jestem na swoim”. :D No ale o tym poniżej opowie Wam podsumowanie miesiąca czerwiec 2019 w cyferkach. :)
Cyferkowo
- Ilość przeczytanych książek: 12
- Ilość przeczytanych stron: 5 120
Najlepsza przeczytana:Kosmiczne bobry i zemsta Księżycowej Szarańczy Krzysztofa Piersy;
Najsłabsza przeczytana: Sześć lat później Harlan Coben;
Największe rozczarowanie: Sześć lat później Harlan Coben;
Czerwiec to kolejny miesiąc, w którym „górą” byli panowie (jedna książka została napisana w duecie więc nie jest ujęta w zestawieniu). ;)
Kobiety 2 vs 9 Mężczyźni
Polska 6 vs 6 Świat
Ze względu na dużą ilość recenzentek (znowu ;)) przeczytałam w tym miesiącu sporo nowości.
Rok pierwszego wydania książki:
♠ do 6 miesięcy: 8 (książki, które przeczytałam do pół roku od premiery)
♠ 2019 – 2018: –
♠ 2017 – 2010: 3
♠ 2009 – 2000: –
♠ przed 2000: 1
Recenzenckie 8 vs 4 Własne
Urlop rządzi się swoimi prawami, dlatego mogłam sięgnąć w tym miesiącu po więcej egzemplarzy papierowych. :) Niestety ten piękny wynik nie przełożył się na zmniejszenie liczby moich „półkowników”. ;) Trochę zaszalałam i… ;)
Rodzaj nośnika:
♣ książka: 8
♣ ebook: 3
♣ audiobook: 1
Półkowniki challange ;)
♣ przybyłe: 29
♣ przeczytane: 8
Serie
Z cyklami również troszeczkę poszalałam. ;)
Rozpoczęłam aż sześć nowych cykli (z czego pięć przeszło na status „będzie kontynuacja”), a zakończyłam zaledwie jeden.
- Ilość czytanych cykli: 55 ;
w tym cykli które zakończyłam, ale będzie kontynuacja: 39; - Cykle, które odrzuciłam: 4;
- Zakończone cykle: 50.
Ilość książek, które wzbogaciły moją biblioteczkę:
- W tym:
-
- Zakupy własne: 21;
- Recenzenckie: 8;
- Inne: -.
-
Na przestrzeni minionego roku wygląda to tak. ;)
A jak Wam minął czerwiec? Jakieś pozycje godne polecenia albo wielkie rozczarowania, które lepiej omijać szerokim łukiem?
Rozsypał, bo całkiem inne godziny, czy zmiany CI doszły, czy jak? JA przez większość lat pracowałęm 8-16, a jak mi przyszły zmiany (6-14,14-22,22-6) to mi większość mówiła, że to takie denerwujące, złe i w ogóle marudzili jak popadnie, zwłaszcza na nockę. A tymczasem dla mnie taka zmiana była bardzo dobra i faktem jest, że nie cierpię rannych (zwłaszcza zimą), bo ciężko mi przychodzi wstawanie o 5 i chodzenie spać o 23, a popołudnie teraz latem jest uciążliwe, ale żyję i mam się dobrze. Nie ma monotonni jak na 8-16, bo czasem czułem się jak robot. Każy dzień taki sam. A nocka to moja ulubiona zmiana. Serio. :) Także 3mam kciuki, że się przeorganizujesz i będzie dobrze. ;)
Ta ilość przeczytanych robi wrażenie i nie do osiągnięcia dla mnie, ale Ty wyraźnie szybciej czytasz.
Oby w lipcu było równie sporo lektur i czasu na ich czytanie. Udanego. ;)
Godziny mam bardzo podobne, tyle że teraz mam 1h przerwę (tu przerwa nie wlicza się do czasu pracy), a nie 30 min. Więc kończę później. No i jeszcze tak jak dzisiaj musiałam zostać trochę dłużej bo miałam telekonferencję i musiałam się dostosować do strefy czasowej. No ale taki urok stanowiska.
Co się tyczy „harmonogramu”. ;) W poprzedniej pracy moją poranną rutyną było zapuszczenie makierka, które robiło robotę, a ja wtedy miałam swoje 30-45 minut na buszowanie i czytanie blogów, a na razie muszę to sobie w nowej pracy poukładać. ;) Jednak w domu poza notką jakoś wolałbym nie siedzieć kilka godzin przy kompie – to co w pracy mi wystarczy. :)
Co do godzin pracy, to mi te stałe nie przeszkadzają i ja najbardziej lubię pracować właśnie rano – o mnie za mnie, mogłabym pracować od 5 do 14/15 codziennie (nawet zimą ;)). Może dlatego, że u mnie każdy dzień w pracy wygląda inaczej, więc nie mam jak odczuć monotonii. ;) :D
Co do szybszego czytania, to sama się na tym łapię, że im więcej czytam tym szybciej czytam. No ale ponoć taki to już urok. ;) :D
Udanego i zaczytanego lipca! :D
Ale lubię te Twoje cyferki i wykresy :) A tytuł z „Kosmicznymi bobrami” rozbraja mnie za każdym razem, gdy go widzę :D
Chyba też podkradnę pomysł ułożenia harmonogramu, kiedy odwiedzać blogi, bo mam zaległości, które się piętrzą :(
Mnie ten tytuł również rozbraja, a jak spojrzę na okładkę, to od razu buźka się śmieje.
Powiem Ci, że jak przez te dwa tygodnie „zaniedbałam” trochę czynności, to widzę, że harmonogram, albo przynajmniej jakiś plan na „odgruzowanie” jest wręcz niezbędny.
Mimo wszystko zawsze znajdziesz chwilę czasu dla nas, cudnie kolorowo w tych słupkach, ilości, pracowita jesteś u mnie bez szaleństwa, ale mogę polecić „Zapach Prawdy” Iga Karst, pozdrawiam serdecznie
Te słupeczki na szczęście robią się same dzięki mojej porządkowej fobii. ;)
A „Zapach prawdy” zapisuję i również pozdrawiam! :D
Ach, te cyferki i wykresiki :) Jak zawsze z podziwem przeglądam Twoje podsumowanie miesiąca. Gratuluję świetnego książkowego wyniku. I mam nadzieję, że w lipcu uda Ci się odrobinę ochłonąć od szaleństwa w życiu zawodowym i tego za oknem również ;)
Już się wdrażam i ogarniam „pracową” rzeczywistość, więc pewnie do końca miesiąca już się „ogarnę”. ;)
Szalony miesiąc, rzeczywiście! Ale cieszę się, że udaje Ci się tak skutecznie przeorganizować swój harmonogram, żeby ciągle tu z nami być! :) Życzę równie lub jeszcze bardziej owocnego lipca :)
Staram się ogarniać jak mogę i dziękuję za te miłe słowa. :)
Również udanego i owocnego lipca życzę! :D
Jak zwykle ciekawe podsumowanie (też graficznie). Ach, jakbym chciała mieć czas na 12 książek miesięcznie! U mnie hitu czerwca nie ma, ale najlepszy był zbiór darmowych opowiadań od Fantazmatów „Ja, legenda”.
Jak zawsze powtarzam, że idealnym sposobem jest dojazd do pracy/uczelni/szkoły środkami miejskimi – wtedy zwiększa się dzienna liczba minut na czytanie (choć i tak ich wciąż mało… ;))