Uniwersum Metro 2033: Otchłań
Zony nigdy za wiele. ;) Więc Uniwersum Metro 2033 zabiera nas tym razem w Otchłań Wrocławia razem z Robertem J. Szmidt’em.
Jak wiadomo, Wrocław metrem nie stoi, więc po nuklearnej zagładzie ludzie schodzą do kanałów. I tak dwadzieścia lat później poznajemy Nauczyciela, który jako jeden z nielicznych należy do tzw. Pamiętających – powiedziałabym, że nieszczęśników, którzy pamiętają świat sprzed zagłady.
Gość powiedzmy sobie szczerze, wiedzie dość spokojne życie w jednej ze stworzonych enklaw wraz z głuchoniemym synem – Niemotą. Jest poważanym Nauczycielem, stara się wszystkich młodych przystosować do nowego życia, a przy okazji nauczyć ich podstaw matematyki, geografii, biologii. Stara się również wskazać im piękno literatury i poezji.
Spokojny los Nauczyciela nie do końca podoba się nowemu przywódcy enklawy Białemu i tak stateczny starszy pan zostaje wrobiony w intrygę, która zagraża życiu jego syna. Chcąc uniknąć tragicznego losu dla Niemoty wyrusza wraz z nim w niebezpieczną wyprawę do cudem ocalałego wieżowca Sky Tower. Po drodze spotykają Iskrę, która ratuje ich z niejednych tarapatów, lub pakuje ich w kolejne.
Gdy już zaczynamy pałać sympatią do Nauczyciela, który walczy o dobro swojego potomka i nie może pozwolić na jego pewną śmierć, okazuje się, iż “mroczne résumé” przebija swym blaskiem życiorys niejednego barbarzyńcy. Jednak mimo to, że z bohatera jest najzwyklejszy szubrawiec to i tak mu kibicujemy, w końcu po zagładzie nie ma już “aniołów” są tylko mniejsi lub więksi dranie.
A teraz do meritum. Na powierzchni harcują całkiem wymyśle potwory, którym nie ustępuje również roślinność. Nie ma wiele postaci, dzięki czemu mamy możliwość ogarnięcia “kto z kim i dlaczego”. Dodatkowo każda postać ma swój przydomek, który ma ją charakteryzować: Biały – to albinos, Zwinka – jest po prostu zwinna itd. Sama akcja jest bardzo dynamiczna i naprawdę wciąga. Trzeba zaznaczyć, iż trochę jej brakuje do rosyjskich autorów. Nie mniej jednak książka jest godna polecenia.
P.S. W książce Otchłań po raz kolejny przekonujemy się, że największym zagrożeniem dla ludzi po zagładzie nie są mutanty, a drugi człowiek.
No Comment! Be the first one.