Cykl Demoniczny. Tron z czaszek księga 1
Tron z czaszek księga 1 Petera V. Bretta rozpoczęłam z nieco mieszanymi uczuciami. Niby wszystko w Wojna w blasku dnia księga 2 było jak należy, ale jednak po odłożeniu książki i przemyśleniach, czuć wyraźny spadek formy autora.
Jedno trzeba jednak przyznać, zakończenie Wojny w blasku dnia było po prostu epickie i ciekawość wzięła górę nad utyskiwaniem, jakież to absurdy i niedociągnięcia zaczynają się pojawiać w książce.
No to zaczynamy Tron z czaszek księga 1 od momentu, w którym Arlen i Jardir przytuleni spadają sobie w przepaść. Taki standardowy program podczas pojedynków na honor wojownika. Przerażeni całą sytuacją obserwatorzy nie mogą uwierzyć w to, co właśnie zobaczyli. Przecież Wybawiciel nie mógł tak po prostu zginąć. Oczywiście rozpoczynają się poszukiwania, ale przede wszystkim zaczyna się walka o władzę – szczególnie pomiędzy synami Ahmana asu Hoshkamin am’Jardir am’Kaji.
W sumie cała książka to jedna wielka polityczna rozgrywka. Inavera próbuje za wszelką ceną utrzymać swoje wpływy i władzę. Oczywiście jak zawsze manipuluje ludźmi przy pomocy kości alagai hora. Te podobno pokazują przyszłość, a co za tym idzie wielki powrót jej męża.
Synowie Jardira – Janyan i Asome – z kolei rozpoczynają swoją walkę o przejęcie Tronu Czaszek. Tatuś jeszcze dobrze nie ostygł, a Ci już łypią na najwyższy stołek. To, że obaj młodzieńcy nie są przygotowani do pełnienia tak zaszczytnej funkcji widać gołym okiem. Wszelkie decyzje Inavery na ten temat wydają się im absurdem, a powierzenie Tronu Czaszek do powrotu Jardira Ashanowi wręcz niedopuszczalne. Tu zaczynają knowania obu młodych gniewnych. Jak pozbyć się wuja z jednej strony, a z drugiej jak nie dopuścić do tego by ten drugi przejął tron.
Do tego całego zamieszania dochodzi Abban, który poczuł już oddech śmierci za plecami. Więc szybko próbuje się wkupić w łaski Inavery, ugrać jak najwięcej, ale przede wszystkim przeżyć.
W Zakątku Drwali sprawa ma się nie lepiej. Leesha próbuje utrzymać swoje wpływy przez związek z księciem Thamosem, a Rojer zabawia się ze swoimi dwoma żonami i nawet ma w zamyśle przygruchanie sobie kolejnej. ;) Cóż, może nie do końca on, ale jego dwie urocze żonki, jednak sam chłopaczyna nie ma zamiaru w tej kwestii oponować.
Są jednak dwa pozytywy całej książki.
Pierwszym z nich jest fakt, że dowiadujemy się o losach Arlena i Jardira po upadku. Szkoda, że nie jest to wątek przewodni, a tylko od czasu do czasu autor postanawia nam coś wrzucić w tej materii. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że jest ciekawie i wiele w splecionym losie obu panów się dzieje.
Drugim ważnym o dość ciekawym wątkiem jest historia Ashi – pierwszej sharum’ting. Po tych wszystkich spowiedziach i opowiadaniach Inavery miałam dość kolejnych. Jednak trzeba przyznać, że sama Ashia jest dość ciekawa, a jej los od treningów po męża push’tinga był miłą odskocznią, od tych wszystkich politycznych podchodów.
Co można powiedzieć o całej książce Tron z czaszek księga 1? To, że chyba po raz kolejny się zawiodłam. Wcześniej z każdą przeczytaną książką miałam ochotę na więcej. Teraz jednak mam co raz więcej mieszanych uczuć. Jednocześnie wciąż mam nadzieję, że w kolejnej książce powróci ten początkowy blask i znowu poczuję te wszystkie emocje, które pojawiały się na początku cyklu.
No Comment! Be the first one.