Niebieskowłosa wiedźma i pogoń za tajemniczym Głosem, czyli Anna Szumacher i Słowiedźma.
Polubiłam absurdy i gagi, jakie miały miejsce podczas poszukiwania fabuły i „głównego bohatera — dowódcy”, w pierwszej odsłonie cyklu Słowodzicielka Anny Szumacher. Dlatego nie wahałam się ani minuty i z przyjemnością sięgnęłam po drugą odsłonę serii pod tytułem Słowiedźma.
Kiedy książka wciągnie zbyt mocno.
Barwnych postaci Ci u nas dostatek.
Jest trochę inaczej niż w Słowodzicielce, ale tego w sumie należało się spodziewać, bo cała kabała została przeniesiona do powieści, a tym samym zakres problemów naszej uroczej bohaterki nieco się zmienił.
Ba, nie tyle się zmienił, ile wręcz nabrał rumieńców, dzięki czemu z powieści ociekającej ironią, otrzymaliśmy solidną, fantastyczną przygodówkę, z bardzo fajne wykreowanym, dość złożonym światem i nowymi, niezwykle barwnymi postaciami.
Spoglądając na akcję i fabułę, muszę przyznać, że na planszy jest żwawo i odbywa się prawdziwa Gra o Tron. Gdyż wszyscy chętni do zabawy zwanej uroczo walką o tron, ruszają w poszukiwaniu Głosu. Dzięki czemu mamy pełny przegląd bohaterów opatrzony pikantnymi szczegółami, które poznajemy podczas questów, drużynowych wypraw, zawziętych podchodów czy innych miłosnych uniesień.
Humor nie stracił wiele na swojej ostrości. Standardowe gagi mają się dobrze, a smaczki w postaci odniesień do innych znanych i lubianych powieści (Wieśka, to chyba wyłapie każdy ;)) również są odczuwalne, choć ich natężenie w stosunku do pierwszego tomu wyraźnie spadło.
Reasumując. Jest dobrze i z humorem. Więc jeżeli poszukujecie fajnej, wciągającej i nieszablonowej powieści fantastycznej, to Słowiedźma Anny Szumacher powinna Wam się spodobać.
Polecam!
No Comment! Be the first one.