Złe nadchodzi, czyli Kociołek i Skrzynia pełna dusz Marcina Mortki.
Kto nie poznał jeszcze Kociołka i jego wesołej kompanii niech pierwszy rzuci chochlą. ;) Szczególnie iż nie od dziś wiadomo, że na Dolę, kłopoty, to specjalność tej zakręconej drużyny. A jakie tym razem, przekonałam się, sięgając po czwartą odsłonę cyklu Nie ma tego złego Marcin Mortki, pod tytułem Skrzynia pełna dusz.
Trolle w karczmie Pod Kaprawym Gryfem.
No i kompletnie nie ma pojęcia, co Zwierzak robi na dachu karczmy.
Ach, ten Urgo, ;)
Śmiem pokusić się o stwierdzenie, że przygody Kociołka z tomu na tom, stają się coraz lepiej „doprawione” pod względem fabularnym i bohaterskim, mimo tego, iż Kociołek w oczach wszystkich współpracowników ewidentnie dziadzieje. ;)
Do tego nie tylko historia, ale też cała kraina się rozwija. Choć raczej winnam napisać, iż autor małymi krokami odkrywa przed nami nie tylko kolejne elementy „z planszy”, ale również w ramach deseru podrzuca fajne wplecione w fabułę szczegóły z życia poszczególnych bohaterów.
I tak właśnie w Skrzyni pełnej dusz, Urgo w pełni wykorzystuje swoje 5 minut, podczas których przedstawił niezwykle trudną, a wręcz burzliwą relację między nim, a jego rodzonym bratem. Bardzo mi się ona spodobała i przyznaję, że dzięki tej historii wojak, zyskał dodatkowe punkty w moich oczach.
No i w tym miejscu powinnam zacząć się rozpływać nad humorem i całą resztą, ale niestety nie mogę, gdyż ten powoli zmierza w kierunku rynsztoku. Fajne, inteligentne zaczepki na poziomie, jakie mieliśmy okazję obserwować w pierwszych dwóch tomach serii, niestety zaczynają przeobrażać się rubaszne, męskie przepychanki po pijaku. Szkoda tej ironicznej i humorystycznej części tego cyklu, bo była ona niczym dobre wino, które podkreśla smak dobrej pieczeni.
Mam nadzieję, że w kolejnej odsłonie, chłopaki przestaną mierzyć się na przyrodzenia, ale poza tym, Skrzynia pełna dusz Marcina Mortki, to wciąż fajne, lekkie i przyjemne czytadełko, które polecam wszystkim, którzy chcą przeżyć fajną przygodę w ciekawym towarzystwie.
No Comment! Be the first one.