Cykl: Nie ma tego złego # 3: Skrzynia pełna dusz

Skrzynia pełna duszZłe nadchodzi, czyli Kociołek i Skrzynia pełna dusz Marcina Mortki.

Kto nie poznał jeszcze Kociołka i jego wesołej kompanii niech pierwszy rzuci chochlą. ;) Szczególnie iż nie od dziś wiadomo, że na Dolę, kłopoty, to specjalność tej zakręconej drużyny. A jakie tym razem, przekonałam się, sięgając po czwartą odsłonę cyklu Nie ma tego złego Marcin Mortki, pod tytułem Skrzynia pełna dusz.

Trolle w karczmie Pod Kaprawym Gryfem.

W Dolinie rozhulały się jesienne wichry, co z reguły jest złym znakiem – nie dość, że zimno, to jeszcze nie wiadomo, co przywieją. Edmunda zwanego Kociołkiem, gospodarza w karczmie Pod Kaprawym Gryfem, martwi głównie to drugie, bo wrogów sobie w świecie narobił niemało. I choć jeszcze tego nie wie, do jego gospody zmierza właśnie pewna banda z Głodnej Puszczy. A za nią kolejna, jeszcze większa. Nie wie też, że będzie się musiał rozmówić z księciem Rupertem, który ani trochę za nim nie przepada, zaingerować w młodzieńczy romans, zebrać kilka razy po gębie, zagościć w prawdziwej bajce i wyprowadzić w pole Złe.

No i kompletnie nie ma pojęcia, co Zwierzak robi na dachu karczmy.

Ach, ten Urgo, ;)

Śmiem pokusić się o stwierdzenie, że przygody Kociołka z tomu na tom, stają się coraz lepiej „doprawione” pod względem fabularnym i bohaterskim, mimo tego, iż Kociołek w oczach wszystkich współpracowników ewidentnie dziadzieje. ;)

Skrzynia pełna dusz

Do tego nie tylko historia, ale też cała kraina się rozwija. Choć raczej winnam napisać, iż autor małymi krokami odkrywa przed nami nie tylko kolejne elementy „z planszy”, ale również w ramach deseru podrzuca fajne wplecione w fabułę szczegóły z życia poszczególnych bohaterów.

I tak właśnie w Skrzyni pełnej dusz, Urgo w pełni wykorzystuje swoje 5 minut, podczas których przedstawił niezwykle trudną, a wręcz burzliwą relację między nim, a jego rodzonym bratem. Bardzo mi się ona spodobała i przyznaję, że dzięki tej historii wojak, zyskał dodatkowe punkty w moich oczach.

No i w tym miejscu powinnam zacząć się rozpływać nad humorem i całą resztą, ale niestety nie mogę, gdyż ten powoli zmierza w kierunku rynsztoku. Fajne, inteligentne zaczepki na poziomie, jakie mieliśmy okazję obserwować w pierwszych dwóch tomach serii, niestety zaczynają przeobrażać się rubaszne, męskie przepychanki po pijaku. Szkoda tej ironicznej i humorystycznej części tego cyklu, bo była ona niczym dobre wino, które podkreśla smak dobrej pieczeni.

Mam nadzieję, że w kolejnej odsłonie, chłopaki przestaną mierzyć się na przyrodzenia, ale poza tym, Skrzynia pełna dusz Marcina Mortki, to wciąż fajne, lekkie i przyjemne czytadełko, które polecam wszystkim, którzy chcą przeżyć fajną przygodę w ciekawym towarzystwie.

O książce możecie również przeczytać na blogach:
Głodna Wyobraźnia;
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
#polskafantastykafajnajest
#polskafantastykafajnajest

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę