Efekt pandy Marty Kisiel, czyli Tereska Trawna ponownie wkracza do akcji.
Marta Kisiel w lekko humorystycznym, acz jednak kryminalnym wydaniu okazała się bardzo trafionym wyborem. Dlatego postanowiłam kontynuować swoją przygodę z podatkową Tereską i dziarską mamusią w drugiej odsłonie cyklu Tereska Trawna pod tytułem Efekt Pandy.
SPA, cztery kobiety i pies.
Za namową męża Tereska Trawna raz jeszcze daje się skusić wizją świętego spokoju z widoczkami. Tym sposobem cztery kobiety i psica wyruszają na babski wypad do SPA. Niestety, zaplanowane wellness i błogi relaks w górskich okolicznościach przyrody już pierwszego dnia idą w niepamięć, gdy na horyzoncie pojawia się przyczajony zbrodzień.
Cóż. Niektórzy nigdy nie uczą się na błędach.
Boks, zbrodziej i maseczka z pandy.
Po raz kolejny ałtorka* pokazała, że umie w gagi sytuacyjne i postrzelonych bohaterów, a jej potencjał słowotwórczy nie zna żadnych ograniczeń.
Bohaterki (Mira i Tereska) jak zawsze ze swą wybujałą wyobraźnią stają na wysokości zadania, a dodatkowo towarzyszy im kolejny wulkan energii wprost z Francji, czyli rodzicielka Tereski — Briżit. W takim zestawieniu doprawionym polsko-francuską plątaniną językową, wśród zabiegów upiększających, nie może obyć się bez mnóstwa gagów, dziwnych zbiegów okoliczności i podejrzanego typa — zbrodzieja.
Akcja ma świetne tempo, bohaterki niczym rasowe śledcze tropią podejrzanego, w iście uroczym górskim miasteczku.
Jest zabawnie, a intryga (w porównaniu do poprzedniego odcinka) też dała radę ;). Choć przyznaję, iż trochę żal mi Briżit, której potencjał humorystyczny i napędowy nie został wykorzystany. Nie zmienia to jednak faktu, że książka czytana przez Monikę Chrzanowską wypadła świetnie. Dlatego jeżeli macie ochotę na dużą dawkę humoru w doborowym towarzystwie, to się nie zastanawiajcie, tylko sięgnijcie po Efekt pandy Marty Kisiel. Gimnastyka twarzy i mięśni brzucha gwarantowana. ;)
O książce możecie również przeczytać na blogach:
Dowolnik;
Książki Sardegny;
Wielki Buk;
* daleko w tym miejscu od błędu cytując za stroną: Marta Kisiel “Przez własnych czytelników czule nazywana ałtorką (pisownia oficjalna), którą … w głębi ducha pozostanie po wsze, a nawet wszawe czasy“.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: #wyzwanieztytułem
→ ZWIERZĘ
Ciekawa jestem czy w kolejnej Teresce pojawi się Briżit, bo to wszystkie trzy panie na raz to prawdziwy majstersztyk.
Majstersztyk i idealna mieszanka wybuchowa. :D Mam nadzieję, że jeszcze raz przeczytamy o tym niezwykłym trio. ;)