Dom wielu dróg Diana Wynne Jones, czyli pożegnanie z Kalcyferem i spółką. ;)
Druga odsłona cyklu Diany Wynne Jones z niesamowitą Sophie, zakręconym Hauru i najpoważniejszym na świecie demonem ognia Kalcyferem, niestety nie spełniła do końca moich oczekiwań. Jednocześnie była na tyle urocza, iż postanowiłam dokończyć przygodę w towarzystwie tych niezwykłych bohaterów i sięgnęłam po ostatnią odsłonę cyklu pod tytułem Dom wielu dróg.
Przymusowa opieka i niezwykły dom.
Charmain to urocza młoda panna, której jedynym życiowym zajęciem (dzięki nadopiekuńczej matce) jest nieprzemęczanie się, które dzielnie realizuje, pochłaniając kolejne woluminy swoich ulubionych książek.
Ten piękny stan rzeczy nie może jednak trwać wieczne. Szczególnie iż nieporadne dziewczę zostało mianowane opiekunem schorowanego dziadka czarownika i jego domostwa.
I tu zaczyna się historia, w której magiczny psiak domaga się śniadania, złośliwe koboldy odmawiają sprzątania, a za rogiem czyhają straszne lubboki.
Magia i zabawa.
Trzecia odsłona cyklu niestety nie umywała się do tej pierwszej, ale zapewniła mi sporo dobrej zabawy i wiele uśmiechu.
Z przykrością muszę stwierdzić, że autorce ponownie nie udało się wykreować intrygującej głównej bohaterki. Charmain nie dość, że jest irytująca, to do tego jeszcze bardzo źle wychowana. Jej zachowanie i maniery, to wręcz katastrofa, którą Diana Wynne Jones próbowała nieudolnie zamaskować miłością do książek.
Na szczęście na salony powrócił wyjątkowo rozbrykany Hauru oraz niepoprawny Kalcyfer. Swoim zachowaniem odwracali oni trochę uwagę od tej nieszczęsnej panny.
Sama historia również się obroniła, a wartka akcja z dużą dawką humoru, magicznie wstrzymywały mnie przed odłożeniem książki na półkę. ;)
Dlatego mimo irytującej bohaterki jestem bardzo na tak i gorąco polecam Dom wielu dróg Diana Wynne Jones wszystkim miłośnikom magicznych, mocno humorystycznych powieści w iście baśniowym klimacie. Myślę, że przy dobrej zabawie, pewne niedoróbki można tej książce, jak i całej serii po prostu wybaczyć.
No Comment! Be the first one.