Zgredak mówi dzień dobry, czyli Harry Potter i Komnata Tajemnic J.K. Rowling.
Gdy sięgałam ponownie po pierwszą odsłonę cyklu Harry Potter J.K. Rowling, zastanawiałam się, czy będę w stanie poczuć znowu tę radochę i magię, która towarzyszyła mi przy pierwszym czytaniu. I udało się! Choć uczciwie muszę przyznać, że też zaczęła docierać do mnie absurdalność wielu sytuacji. Mimo jednak tych „zgrzytów” bawiłam się cudownie i stwierdziłam, że Harry i jego paczka zasługują w pełni na drugie czytanie. Więc bez zwlekania sięgnęłam po drugą odsłona cyklu pod tytułem Harry Potter i Komnata Tajemnic.
Nudne wakacje i szalony powrót do szkoły.
Harry po niezwykle emocjonującym roku spędzonym w Hogwarcie, nie może sobie znaleźć miejsca u Dursleyów. Niby są wakacje, czas odpoczynku, ale on chciałby już znaleźć się z powrotem w szkole wśród przyjaciół, którzy chyba w wakacyjnym szale, po prostu o nim zapomnieli.
Sprawy jednak zaczynają się komplikować, gdy pewnego dnia odwiedza go tajemniczy stwór, który przestrzega chłopaka przed powrotem do szkoły, gdzie grozić ma mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Dziwna i tajemnicza sprawa nie spędza jednak Harry’emu snu z powiek, gdyż wraz z braćmi postanawia „wyrwać” przyjaciela z rąk Dursleyów, dzięki czemu Harry spędza resztę wakacji z uśmiechem na ustach w gronie najbliższych przyjaciół.
Trochę doroślej i mroczniej. ;)
Po raz kolejny bawiłam się fantastycznie, a klimat tej odsłony uważam po prostu za fenomenalny.
Robi się troszeczkę mroczniej, ale jeszcze czuć, że ten mrok i narastające tajemnice nie przesiąkają na wskroś fabuły. Do tego wyraźnie czuć, iż bohaterowie dojrzewają. Nie są już tak dziecinni jak w Kamieniu Filozoficznym. Widać to nie tylko po ich zachowaniu, wzajemnym odnoszeniu się do siebie, ale także po pojawiających się przemyśleniach.
No i jeszcze największa wartość dodana tego „odcinka”, to uroczy poltergeist Irytek. Ta zmora woźnego Argusa Filcha, każdą swoją psotką powodowała uśmiech na mojej twarzy. Nawet Zgredek, którego również bardzo lubię, nie był w stanie odebrać mu pierwszego miejsca, choć w swoim zachowaniu jest również bardzo uroczy. ;)
Dlatego ponownie z czystym sumieniem polecam Wam niezależnie od ilości świeczek na urodzinowych torcie, lekturę książki Harry Potter i Komnata Tajemnic J.K. Rowling. Lekturę, która nie tylko przeniesie Was do magicznego świata, ale również pięknie podkreśli takie wartości jak przyjaźń, miłość, lojalność czy troska o drugą istotę.
P.S. Tym razem postanowiłam nie wspominać o absurdach, bo mimo że jest ich trochę, to absolutnie nie przeszkadzają w odbiorze książki. :D
Tak, skok poziomu “mroczności” w tym tomie widać ;) Ale nie jestem aż tak bardzo fanką Komnaty. Wolę Więźnia, Czarę i Księcia ;)
Tak nie można, wymieniłaś trzy tomy, pozwalam Ci wybrać tylko jeden. ;P
Nie da się!
No to pozostaje Ci “zwolnienie blokady i rozpoczęcie losowania jednej z 7 liczb” :P
O tak, autorka umiejętnie tworzy postaci i atmosferę w tej części, warto też przeczytać ją w oryginale.
Pewnie nadejdzie taki dzień, że w końcu sięgnę po HP w oryginale. :D Na razie czytam, to co mam pod ręką. :D
Oooo! Moja ulubiona część HP! :) I choć po przeczytaniu i zagłębieniu się w mrok wszystkich części, te dwie pierwsze wydają się dziecinne, to ja i tak na “Komnatę tajemnic” patrzę z największym sentymentem. Jako jedyną czytałam ją 9 razy :D Wkrótce będzie dziesiąty, tym razem po angielsku, w audiobooku, bo w tym roku chcę przyswoić Pottera w oryginale.
Zgredek jest cudny! :) ale Irytek ciągle doprowadza mnie do szewskiej pasji :P
Pozdrawiam! :)
No właśnie te dwie pierwsze wyglądają dziecinnie, ale w tej czuć już lekko ten mrok i to mi się w “Komnacie podoba”. Natomiast w całej serii, że dojrzewała wraz z bohaterami, a nie wciąż była dziecinna i naiwna, aż do bólu.
Jeżeli chodzi o Irytka, to spoko gość, nie wiem jak może Cię doprowadzać do szewskiej pasji. ;) :P