Zniszczenie i odnowa Leigh Bardugo, czyli pożegnanie z cyklem Grisza.
Drugi odcinek serii z Przywoływaczką Słońca wymęczył mnie strasznie. Brak akcji, wiecznie zapłakana Alina utyskująca nad swoim biednym życiem i Mal, który nie wie, czego chce, ale na wszelki wypadek będzie stroszyć piórka, to było ponad moje siły. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż została przede mną już ostatnia odsłona cyklu Zniszczenie i odnowa postanowiłam definitywnie „zamknąć ten rozdział” i sprawdzić jak zakończyła się przygoda dwójki marudnych dzieciaków. ;)
Przywoływaczka, która utraciła swoją moc.
Zmrocz zasiadł na tronie cienia i włada krajem, a osłabiona Alina Starkov wraca do zdrowia po bitwie pod wątpliwą opieką fanatyków religijnych, którzy czczą ją jako świętą. Teraz wszystkie swoje nadzieję pokłada w magicznym, dawno zaginionym stworzeniu oraz nadziei na to, że wyjęty spod prawa książę przeżył.
Kiedy jej sojusznicy i wrogowie zmierzają do wojny, Alina staje pomiędzy swoim krajem a napływającą falą ciemności, która może zniszczyć świat. Jeśli ma wygrać, będzie musiała zawładnąć legendarną mocą, lecz zdobycie żarptaka może okazać się jej zgubą.
Mniej marudzenia, więcej działania. ;)
W końcu pojawiło się trochę życia w tej serii i o dziwo, akcja nie zwalniała prawie do końca książki. Oczywiście całe „zamieszanie” dotyczyło tylko i wyłącznie Aliny (szkoda, że Zmrocz został pominięty), ale patrząc na poprzedni tom, to byłam w stanie przecierpieć jakoś ten stan rzeczy. ;)
Bohaterowie poza zmianami nastrojów jakoś specjalnie nie zyskali. No może były jakieś „wybielenia” i zdobycie nowych umiejętności, ale poza tym, autorka nie rozwinęła postaci. Dodatkowo zepchnęła ciemny całkowicie charakter na boczny tor. Szkoda, bo Zmrocz w mojej ocenie, to powinien być taki smaczek tej serii, a stał się po prostu zwykłym i nudnym ciemnym charakterem.
Wątku romantycznego pozwolę sobie nie komentować, bo nie wiem, czy jedno „wiadro pomyj” w tym miejscu by wystarczyło. Samo zakończenie zaś uznałabym za dyskusyjne, bo po drodze zabrakło mi kilku odniesień, przez co miałam wrażenie, że kilka ważniejszych punktów zostało wyciągniętych na koniec jak królik z kapelusza.
Podsumowując. Zniszczenie i odnowa Leigh Bardugo jest przyzwoitym zakończeniem serii, którą zaliczyłabym jako średnią z tych gorszych. Czy polecam? Ciężko powiedzieć. Odpowiedź na to, czy seria przypadnie Wam do gustu, będziecie musieli podjąć sami. ;)
Tak to z seriami bywa – świetnie się zaczynają, a potem autorowi nie starcza weny…
Autorka pomysł miała, ale z realizacją gorzej.
Pierwszy tom bardzo mi się podobał, potem czekałam długo na drugi, ale zniechęciłam się recenzjami. I mimo że widzę, ze jest poprawa w trzecim, to jednak do tej historii chyba nie wrócę :)
Poprawa jest, bo w końcu pojawiła się akcja, ale jakby spojrzeć na rozwój postaci, to zatrzymaliśmy się w pierwszym tomie.