Achaja – Tom II Andrzeja Ziemiańskiego, czyli dalsze losy księżniczki z piętnem niewolnicy.
Zachłysnęłam się klimatem, prowadzeniem akcji i zapowiedzią „ostrej jazdy bez trzymanki” po przeczytaniu pierwszej odsłony serii Andrzeja Ziemiańskiego pod tytułem Achaja. Dlatego też na fali tego przyjemnego uczucia postanowiłam kontynuować moją przygodę w tym nowym fantastycznym świecie i bardzo szybko sięgnęłam po drugą odsłonę cyklu pod tytułem Achaja – Tom II.
W dwuszeregu zbiórka.
Po uratowaniu księcia Siriusa Achaja trafia do Arkach. Takiego sympatycznego kraju, w którym pierwsze skrzypce grają kobiety. Żyje sobie spokojnie, nawet gdzieś tam w głowie „kiełkuje jej myśl” o założeniu rodziny, szczególnie iż nawet odnalazła odpowiedniego kandydata na męża.
Jednak nie dane jej było stanąć na ślubnym kobiercu, bo nieszczęśliwym zbiegiem wypadków trafia do wojska. Oczywiście jak na krainę Arkach przystało, w tym wojsku służą tylko kobiety i tak zaczyna się historia, w której Achaja wyrusza na wojnę, odnajduje nowe przyjaźnie i…
Sprawa się rypła. ;)
Nie chodzi mi o to, że książkę źle się czyta. Dalej wchodzi ona dobrze, może już „nie biegiem, ale truchcikiem”, ale jednak ma w sobie tę moc przyciągania, która powoduje, iż chce się czytać dalej. Do tego humor wciąż mnie bawi, a sami bohaterowie (poza kilkoma jednostkami) są świetnie wykreowani. Swoim zachowaniem wzbudzają emocje, ich czyny są dyskusyjne, ale gdzieś tam widzimy, że przechodzą metamorfozę, uczą się i dojrzewają.
Co mnie jednak bardzo zabolało to fakt, iż historii zaczyna brakować momentami logiki i konsekwencji. Szczególnie jeżeli chodzi o samo Arkach i jego strukturę. Jakby tego było mało, to jeszcze słowo „dupeczka”, stało się motywem przewodnim tego tomu. Ja rozumiem, że w wojsku nikt nie wysławia się piękną polszczyzną, ale czasem „dupeczka nakładała się na dupeczkę”, przez co niektóre dialogi nie wnosiły nic do sytuacji (oczywiście poza „dupeczką”).
Do tego (choć za gościem nie przepadam) stracił się gdzieś Meredith. Czułam przez to, iż historia jest jakby nie do końca pełna. No i jeszcze „Pinki i Mózg” (Sirius i Zaan) tym razem niczym specjalnym się nie wyróżnili. ;)
Podsumowując. Po pierwszej fenomenalniej odsłonie czuć iż Achaja – Tom II Andrzeja Ziemiańskiego jest tomem słabszym i nierównym. Nie zmienia to jednak faktu, iż historia wciąż jest ciekawa, pełna akcji i dobrego humoru. Więc jak macie ochotę na chwilę odprężenia i nie boicie się „soczystego” języka, to możecie śmiało czytać. :)
Ech, nie znoszę takich zdrobnień jak ta “dupeczka”, chyba będę cierpieć…
W tomie III mniej “dupeczek”, ale…
Dla mnie czytanie tej serii to czysty masochizm czytelniczy, bo wyjątkowo nie odpowiada mi, jak autor traktuje główną bohaterkę. Jak widać, masz większy margines tolerancji niż ja i pewnie więcej cierpliwości do tego autora :)
Tylko, że autor tak traktuje wszystkich bohaterów w tej serii. Jeździ nimi po bruku i dogniata kolankiem.
Uch, potem jest tylko gorzej, jako szanująca się kobieta nie poleciłabym nikomu tej serii…
Czyli twierdzisz, że ja się nie szanuję?