Karolina, Kazik i Hiacynta na tropie Zagadroida, czyli Dziennik. Zagadkowa podróż.
Moją przygodę z Dziennikami zaczęłam od Dziennika. Wyprawa 1907. Nie przypuszczałam, że ta forma „gimnastyki” dla moich szarych komórek przyniesie mi tyle frajdy. Dlatego też postanowiłam sprawić sobie kolejną przyjemność i postanowiłam sięgnąć po kolejną interaktywną grę książkową Dziennik. Zagadkowa podróż.
Dekoder i przygoda dla (podobno ;)) nieco młodszych poszukiwaczy przygód. :D
Do rozpoczęcia przygody z Dziennikiem nie potrzebujecie internetu (tak jak w przypadku Dziennika. Wyprawa 1907). Ponieważ Zagadkowa podróż jest przygodą dedykowaną dla troszkę młodszych użytkowników, więc tym razem swoje odpowiedzi będziecie sprawdzać za pomocą dołączonego do dziennika mega DEKODERA (dokładnie tego ze zdjęcia obok). :)
Oprócz tego uroczego dekodera proponuję na początek przygody również zabezpieczyć się w dobrze zatemperowany ołówek i jakiś notes (kartkę). Fajnie czasem sobie coś na boku zapisać albo coś w zeszycie narysować. ;) :D
Ku przygodzie!
Jak już uzbroimy się we wszystkie niezbędne narzędzia, czas wyruszyć ku przygodzie. :)
Przygodzie, która rozpoczęła się dzięki skonstruowaniu przez rodziców Karoliny i Kazika niezwykłego robota Zagadroida, który wymyśla zagadki na podstawie obserwacji otoczenia. Gdy rodzice bohaterów udają się na zasłużony urlop, Zagadroid znika. Na szczęście na kanapie pozostał terminal, który pokazuje kolejne lokalizacje robota, a także zagadki. Dlatego też Karolina, Kazik i Hiacynta postanawiają ruszyć w szaloną pogoń za robotem.
No i w tym miejscu należy się wielki ukłon dla Michała Gołębiowskiego oraz Wojciecha Grajkowskiego, bo fabuła Dziennika wymiata do tego stopnia, iż momentami chce się poznać dalszą treść historii, pomijając same zagadki. Historii, którą dodatkowo okraszają świetne ilustracje Tomka Domańskiego (momentami chciałam chwycić kredki i zacząć je kolorować).
Zagadki…
No i jeszcze może dwa słowa o zagadkach.
Ich poziom jest zróżnicowany, ale myślę, że najważniejsze jest to, że nie są one tendencyjne i czasem naprawdę trzeba się nieźle „nagłówkować”, spojrzeć wstecz, przypomnieć sobie jakieś zdawałoby się nieistotne detale, żeby odgadnąć rozwiązanie.
Myślę jednak, że docelowi użytkownicy Dziennika doskonale poradzą sobie z tymi zadaniami, a jeżeli mieliby jakieś małe problemy, zawsze mogą skorzystać z podpowiedzi zamieszczonych pod koniec książki (po każdym rozdziale są zamieszczane również właściwe odpowiedzi, ale myślę, że sama podpowiedź w zupełności wystarczy :)).
Podsumowując. Dziennik. Zagadkowa podróż to była nie tylko fajna przygoda i miło spędzony czas, ale także miłe doświadczenie, które pokazało mi, że czasem warto zwracać uwagę na detale. ;)
Polecam Dziennik. Zagadkowa podróż nie tylko młodszym czytelnikom, ale także tym troszkę starszym. Myślę, że czasem inne, prostsze spojrzenie na problem może się przydać. :D
No Comment! Be the first one.