Mroczne sekrety przedwojennej Bydgoszczy, czyli Mord na Zimnych Wodach Małgorzaty Grosman.
Mord na Zimnych Wodach, czyli debiut Małgorzaty Grosman, należy do grona tych książek, które przyciągnęły mnie już samym tytułem. Tytułem, który w połączeniu z informacją o sekretach przedwojennej Bydgoszczy spowodował, iż książka wydała mi się na tyle interesująca, iż zapragnęłam ją przeczytać.
Rok 1926, Bydgoszcz.
Na wyspie na Zimnych Wodach zostają odnalezione zwłoki młodej kobiety otoczone żołędziami. Aspirant Andrzej Fąferek rozpoczyna śledztwo, które komplikuje fakt odkrycia kolejnego ciała również otoczonego żołędziami. Czy w Bydgoszczy grasuje seryjny morderca? Czy te morderstwa mają coś wspólnego z podobną sprawą sprzed lat? I o co chodzi z tymi żołędziami.
Na wszystkie te pytania będzie musiał odpowiedzieć Fąferka wraz z zespołem, który nie stroni przed sięganiem po najnowsze dostępne technik śledcze.
Fakty i fikcja.
Książka ta dla mnie miała dwa oblicza.
Pierwsze oblicze kupiło mnie klimatem i fajnym połączeniem faktów historycznych z fikcją. Dzięki temu dobrze czułam się w towarzystwie Fąferka i spółki, odkrywałam przedwojenną Bydgoszcz i chłonęłam wszystkie informacje dotyczące, wtedy dostępnych i wręcz innowacyjnych technik śledczych.
Do tego miałam poczucie, iż sami bohaterowie są poprawnie wykreowani i tacy wręcz „namacalni”. Szczególnie Katarzyna, żona Fąferka, która w mojej skromnej ocenie, swą charyzmą, trochę skradła show mężowi. ;)
Budowanie napięcia…
No i w tym miejscu przychodzi czas na drugie oblicze książki, a mianowicie tempo i samą zagadkę.
Tu jest jeszcze spore pole do poprawy, gdyż autorka nie utrzymała właściwego balansu między ilością opisów a budowaniem napięcia. Przez co zagadka wydaje się „rozlazła” i brakuje jej takiego solidnego kopa, który spowodował lekką ekscytację i uczucie dreszczyku.
Żeby jednak nie było, że intryga sama w sobie jest zła czy mało ciekawa — wręcz przeciwnie. Jest ona konkretna i intrygująca.
Dlatego też uważam, że Mord na Zimnych Wodach Małgorzaty Grosman to niezły debiut i z przyjemnością w przyszłości sięgnę po kolejne książki spod pióra autorki.
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję : Wydawnictwo Zysk i S-ka

O losie… Ależ ze mnie Bydgoszczanin. Nie miałem pojęcia, że ta dzielnica nazywa się Zimne Wody :D Musiałem sobie wygooglać. Wstyd i sromota. Szkoda, że napięcie szwankuje, ale mam słabość do bydgoskich klimatów, więc może i tak sprawdzę.
Z Ciebie Bydgoszczanin jak z… ;) :P
Mi trochę tego zachowania balansu brakowało, ale może Tobie będzie się podobać, szczególnie że opisywane okolice pewnie będziesz kojarzył. :)