Książka o książce, czyli Książka, której nie ma Santiago Pajares.
Książkę podpatrzyłam u Agaty z bloga Agata czyta książki. Bardzo spodobała mi się jej tematyka i to, że podobnie jak Miasto Śniących Książek Waltera Moersa, jest to książka o książkach. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że pozycja ta nie jest już prawie dostępna na rynku. Trochę nad tym faktem ubolewałam, ale przy okazji mojej wizyty w Warszawie i przemiłego spotkania z Agatą, czekała mnie też miła niespodzianka. Zostałam obdarowana Książka, której nie ma Santiago Pajares na pamiątkę naszego pierwszego wspólnego spotkania. Jeszcze raz bardzo dziękuję. :D
Bestsellerowa saga.
David Peralta pracuje dla wydawnictwa, które wydało bestselerową książkę Thomasa Maud’a pod tytułem „Spirala”. Autor książki bardzo ceni sobie swoją prywatność. Nikt go nie widział, nikt o nim nie słyszał i nikt nie wie, kto tak naprawdę ukrywa się pod tym pseudonimem. Nawet wydawcy nie było dane poznać jego prawdziwego nazwiska. Co dwa lata jednak do wydawnictwa przychodzi kolejna część sagi. Wszystko toczy się swoim rytmem. Do czasu, aż przesyłki po prostu przestają przychodzić. Wydawca postanawia zlokalizować swoją „żyłę złota” i David otrzymuje zadanie odnalezienia pisarza oraz przekonania go wszelkimi możliwymi sposobami do oddania kolejnej części sagi. Czy David odnajdzie pisarza i utrzyma swoją pozycję w wydawnictwie?
Przepraszam, czy to powieść detektywistyczna? ;)
Ta bardzo ciepła i napisana prostym językiem książka ujęła mnie niesamowicie ciekawym pomysłem na fabułę.
Bo zastanawialiście się kiedyś, jak można przekazać słownie miłość do książek? Miłość nie tylko do ich czytania, ale także do pisania czy też uczestniczenia w procesie ich tworzenia? Oczywiście w taki sposób, żeby „nie wiało nudą na kilometr”. Pajaresowi udało się to bardzo dobrze.
Gdyż z jednej strony wplątał nas w powieść detektywistyczną z poszukiwaniami zaginionego pisarza, gdzie chcąc czy nie chcąc, z przejęciem śledzimy wszystkie tropy, analizujemy i próbujemy doszukać się drugiego dna. I mimo iż nie ma w książce „ukrytych trupów” czy innego zagrożenia życia, to czujemy również ten lekki dreszczyk emocji i niedopowiedzenia, którym świetnie operują pisarze kryminalni.
Z drugiej zaś obserwujemy różnych ludzi, których życie zmieniło się pod wpływem przeczytania „Spirali”. Książki, która zdobywa serca i dusze czytających. Czytających, którzy już w trakcie czytania zazdroszczą tym, którzy nie mieli jeszcze okazji sięgnąć po książkę.
Podsumowując. Książka, której nie ma Santiago Pajares ujęła mnie ładunkiem pozytywnych emocji, ciepłem i nieszablonowymi bohaterami. I choć w niektórych miejscach mogła wydawać się prosta, wręcz banalna to jednak czytało się ją fenomenalnie, a płynący z niej powiew optymizmu doprawiony radością z czytania książek był oszałamiający. Polecam każdemu tę niezwykłą i bardzo oryginalną historię!
[…] @unseriouspl „ujęła mnie ładunkiem pozytywnych emocji” https://unserious.pl/2018/10/ksiazka-ktorej-nie-ma/ […]
Chcę! Uwielbiam “książki o ksiązkach” – akurat Miasto Śniących Książek do końca mnie nie kupiło (zdecydowanie z Moersowych dzieł bliżej mi do Kota Alchemika), ale choćby Atramentowe Serce czy trylogia Zafona (przemilczmy tom czwarty :P) mają u mnie specjalne miejsce. Koniecznie muszę gdzieś dorwać tę pozycję.
Swoją drogą, patrzyłam i faktycznie, dostępność taka sobie – czyżby tytuł książki okazał się proroczy? :D
…właśnie ją kupiłam. Miałam nie kupować książek. :(
Ja a “Mieście śniących książek” się zakochałam. Pożyczył mi ją znajomy i powiedział “jak nie przestraszysz się początku, to będziesz uwielbiać” i miał rację. :D
No i cóż mogę powiedzieć. Gratuluję zakupu. ;) :D
A “Kota Alchemika” czytalas? ;) Styl ten sam, klimat ten sam, po prostu jakos historia mnie bardziej “kupila” (pewnie “bo kot” ;)).
Zakup zakupem, niestety wolnego czasu na czytanie nie dawali gratis do ksiazki :(
Oczywiście. :D Moersa uwielbiam i nie czytałam (również nie posiadam – wielki smuteczek) tylko jednej jego książki wydanej na naszym rynku “13 1/2 życia kapitana Niebieskiego Misia”.
A jakby Ci się udało dorwać dystrybutora czasu wolnego, to daj znać. ;)
Wygląda całkiem sympatycznie, ale marne szanse, że kiedyś po nią sięgnę. No chyba, że w biblio trafię i to w momencie, kiedy nie będę w stanie zdecydować się, co w ogóle wziąć.
Może uda się dorwać w antykwariacie, albo wydawnictwo pokusi się o wznowienie. Bo książka w sobie bardzo ciekawa. :)