Poszukiwanie korzeni i druga strona miasta, czyli Krawędź czasu Krzysztofa Piskorskiego.
Bliższą znajomość z twórczością Krzysztofa Piskorskiego zawarłam dzięki pachnącej etherem i stempunkiem alternatywnej historii Polski – Czterdzieści cztery. Wtedy też stwierdziłam, że ta mieszanka stylu z kreacją osobliwych światów bardzo mi odpowiada. W swoim przekonaniu utwierdziłam się podczas czytania Zadry. Przyszedł więc czas na kolejną książkę z résumé autora, a mój wybór padł na stempunkową powieść pod tytułem Krawędź czasu.
Zapiski dziewiętnastowiecznego mag.
Maksym nie może usiedzieć długo w jednym miejscu. Przeprowadzka to jego drugie imię. Choć w Polsce udało mi się „zahaczyć” na dłużej. Poznał miłą studentkę, a do tego ma całkiem znośną pracę. Jednak jako człowiek interesu i szemranych kontaktów wielu jest właśnie w przełomowym momencie swojego życia. Ucieka przed policją, która uważa go za dilera narkotyków. Tak klucząc między budynkami i „gubiąc ogon” dostrzega mechanicznego pająka. Niczym Alicja z krainy czarów postanawia podążyć za stawonogiem. Tym sposobem trafia „na drugą stronę”, gdzie czas zawija się we wstęgi. Czy odnalezione zapiski dziewiętnastowiecznego maga pomogą mu wrócić?
Jest druga połowa XIX wieku. Franek Znajda zostaje znaleziony przez grupę robotników. Nie pamięta nic ze swojej przeszłości, ale dzięki pomocy udaje mu się „stanąć na nogi” i nawet otrzymać posadę w fabryce. Tam też odkrywa swoje niezwykłe umiejętności i z prostego robotnika zmienia się w „złotą rączkę” pełną innowacyjnych pomysłów.
Co łączy Maksyma i Franka?
Zawieszeni w czasie…
To, jak Krzysztof Piskorski wykorzystał pojęcie czasu, spowodowało całkowity opad mojej szczęki. Do tego fabuła okazała się tak zawiła, a jednocześnie podczas czytania i łączenia poszczególnych elementów ze sobą, tak spójna i logiczna, że aż zastanawiałam się, jak autor to wszystko ze sobą tak zgrabnie połączył.
No i jeszcze bohater oraz jego związki z poszczególnymi postaciami. Totalne mistrzostwo. Z każdą kolejną stroną odkrywałam nowe zależności, układałam je niczym puzzle i miałam z tego mnóstwo satysfakcji.
Nie będę przytaczać dokładnie tego, co się tyczy fabuły, bo chodzi o to, by samemu to odkryć. Spojrzeć na to z niedostępnej bohaterom perspektywy i znaleźć się wraz z nimi w czasie poza czasem.
Dla zachęty mogę jednak napisać, iż Krawędź czasu Krzysztofa Piskorskiego to zaskakująca i bardzo wciągająca książka napisana przepięknym i dbałym językiem. Jestem pod wrażeniem, że autor nie zgubił siebie i swoich czytelników w tej gmatwanie czasu i powiązań.
Jednym słowem wielbię i czas rozejrzeć się za kolejną książką z dorobku autora. :)
To byłby kolejny Piskorski na liście “do przeczytania”. Do ‘Cieniorytu’ miałam duże zastrzeżenia, ale już ‘Czterdzieści i cztery’ kupiło mnie całkowicie, więc autor dostał nowy kredyt zaufania. Ale najpierw ‘Zadra’! :)
Osobiście uważam właśnie “Krawędź czasu” za najlepszą książkę Piskorskiego.
“Zadry”, “Czterdzieści i cztery” oraz “Cieniorytu” nie trzeba polecać, bo chyba wszyscy znają, ale warto też sięgnąć po jego klasyczne fantasy – trylogię “Opowieści piasków” (dość stare, ale widzę na allegro, że można jeszcze zebrać nowe książki po 10 zł za tom).
@Ewelina – tak pierwsze sobie “zagryź” Zadrą, a potem naciesz swoją książkową duszę “Krawędzią…”
@Paweł – O! rozejrzę się za tą “Opowieścią piasków”, może uda mi się dorwać w całości. :)
Ostatnio dorwałem na allegro “Królikarnię” Guzka (też wydanie Runy) – nowa, acz przybrudzona – za 2,99 zł. A “Opowieści piasków” są nówki nas sto procent, bo wczoraj sprawdzałem :D
Wiesz u mnie z tym Allegro to nie jest do końca po drodze. Nie mogę ciągle gonić moich rodziców po paczki na poczcie, a wysyłka za granicę albo nie jest możliwa, albo jest totalnie nie opłacalna. Więc czasem muszę obejść się smakiem. ;)
Znowu kusisz walorami kolejnej książki (a moja lista książek do przeczytania nie ma już końca :P!)! Taką fantastykę akturat lubię czytać. E-book ma bardzo ładną okładkę :)
Przyganiał kocioł garnkowi. ;)
A okładka powiedziałabym, że pasuje idealnie. :D