W oparach lotosu – Bratobójca Jay Kristoff.
Jay Kristoff pierwszą odsłoną cyklu Wojny Lotosowej wprawił mnie w doskonały nastrój, który doprawił klimatem Kraju Kwitnącej Wiśni oraz innym, nieco lotosowym, spojrzeniem na steampunk. ;) Dlatego też z wielką przyjemnością, ale również z bardzo wysoko „podniesioną poprzeczką” przystąpiłam do czytania kolejnej odsłony cyklu z niezwykle uroczym Buruu pod tytułem Bratobójca.
Shogun nie żyje!
Wydawałoby się, że teraz wszystkie problemy będzie można odłożyć do szuflady i zapomnieć o nich przynajmniej przez najbliższych kilka miesięcy. Gildia Lotosu jednak nie pozwala na żadne rozprężenie. Od razu przystępuje do tłumienia buntów oraz do zaprzysiężenia nowego shoguna, który przez małżeństwo z siostrą zabitego ma być gwarantem przedłużenia dynastii.
Lotosowcy nie zapominają również o Yukiko. Dziewczyna ma zginąć! Ona tymczasem jako bohaterka wraz z Buruu staje się postrachem dla gildiarzy. Żądza zemsty po śmierci ojca jest tak wielka, że nie potrafi się opanować, a zdolności, którymi włada, zaczynają doprowadzać ją do szaleństwa. Do tego dochodzi jeszcze sprawa Kina. Czy ten chłopak coś dla niej znaczy?
Rebelianci Kagé również nie próżnują. Po pałacowych korytarzach snują się ich szpiedzy, a oni sami szykują się do zamachu na przyszłego shoguna. Czy plan się powiedzie, szczególnie, teraz gdy Yukiko wraz z Buruu muszą udać się na północ, by zrozumieć, dlaczego teraz moc Przenikania doprowadza dziewczynę do takiego bólu?
Oddanie palmy pierwszeństwa.
Po fenomenalnym pierwszym tomie spodziewałam się „ostrej jazdy” wraz z Yukiko i Buruu na czele. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że pierwsze skrzypce w tym tomie przejmuje rodzeństwo Hana i Yoshi. Nota bene również „właściciele” daru Przenikania. Dwójka ta mimo trudnego dzieciństwa bardzo stara się sobie pomagać, choć są bardzo różni od siebie i mają w życiu zupełnie inne cele na horyzoncie. Ich perypetie, to taki dodatkowy dreszczyk, w który zostaje wmieszany stary dachowiec, ruch oporu i jakuza.
To much alkohol.
Jeżeli chodzi o Yukiko i Buruu to nadal w książce jest ich sporo i z ich udziałem bardzo wiele się dzieje. Fajnie obserwuje się rozwijanie umiejętności dziewczyny oraz to, iż nie boi się podejmować decyzji „w locie”. Niestety wszystkie te pozytywne elementy, ich przynależność z walczącymi Kagé, romans z Hiro, przyćmione są przez alkohol i bóle głowy. Jakby wyciąć choćby co drugie tłumaczenie, dlaczego Yukiko boli głowa, to lekko moglibyśmy oszczędzić z 50 stron powieści. Do tego te ciągłe wstawki o topieniu bólu głowy w alkoholu również nie pomagały. Zamiast współczuć dziewczynie ze strony na stronę odczuwałam do niej coraz większą niechęć.
Kagé i Hiro.
Bardzo dobrze natomiast prezentuje się wątek rebeliantów i byłego lotosowca Hiro. Można w nim obserwować wiele typowych dla takich grup zachowań takich jak poświęcenie dla sprawy, próba ratowania innych kosztem siebie, czy też próba odnalezienia nowych rozwiązań taktycznych, które będą mogły ocalić życie wielu innych. W przypadku Hiro i jego koleżanki z gildii, która dołączyła do ekipy „w tym odcinku”, możemy zaobserwować próbę wpasowania się w grupę, chęć akceptacji i w końcu rozczarowanie faktem, iż do końca życia dla większości tych ludzi pozostaną tylko byłymi lotosowcami.
Podsumowując. Bratobójca Jay Kristoff jest świetną kontynuacją Tancerzy burzy. Dynamiczny, pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji i bardzo ciekawie skrojonych bohaterów. Do tego książka wciąż czaruje nawiązaniami do kultury japońskiej, a odniesienia do lotosowych maszyn stwarzają bardzo fajne odczucie lotosowego steampunku. I choć dla mnie pojawiła się „alkoholowa rysa”, to muszę przyznać, iż ta pełna niespodzianek książka i tak zdobywa wysokie miejsce w moim rankingu. Gorąco polecam!
Czaję się i czaję na ten cykl, nawet dziś przechodząc koło Empiku przypatrywałam się pierwszej części i gdyby nie topiące się w torbie lody, może nawet bym ją kupiła;) Poczekam jednak chyba na wydanie całości, by zrobić sobie maraton z Kristoffem, taki właśnie mam plan.
Całość już jest na rynku. W czerwcu miał premierę ostatni tom serii „Głosząca kres”, więc spokojnie możesz defraudować gotówkę. ;)
Ponadto myślę, że Ci się spodoba. Bardzo fajny klimacik nawiązujący do kultury japońskiej, no i uroczy Buruu. ;D
Ahaha, dobrze wiedzieć, jak wiele mnie omija No dobrze, to teraz wymówki nie mam, muszę te pieniądze wydać, wyjścia nie ma;)
To Cię wkopałam. ;)
Nie ma za co. :D