Powrót do dziewuszki z piorunami – czyli Szklany miecz Victorii Aveyard.
Czerwona królowa Victorii Aveyard porwała mnie pierwszoosobową narracją. Chciałam krzyczeć do bohaterki, wskazywać zawiązującą się dookoła niej intrygę, irytowałam się jej zachowaniem. Trzeba przyznać, iż dawno taka ilość emocji nie targała mną podczas czytania książki. Więc z wielkim zaciekawieniem, ale też i obawą sięgnęłam po Szklany miecz – kontynuację losów dziewuszki od błyskawic.
Ponownie pozwolę sobie sięgnąć po kilka słów z okładki. :)
Szklany miecz od razu porwał mnie w swoje objęcia i nie chciał wypuścić. Akcja działa się dynamicznie, a ja znowu przechodziłam przez różne stany emocjonalne podczas czytania. Raz chciałam krzyczeć z radości, za chwilę chciałam powiedzieć Mare, co sądzę o jej szczeniackim zachowaniu, a jeszcze później łzy napływały mi do oczu po tym, co przeczytałam.
Victoria Aveyard pokazała, że potrafi zbudować nowy bardzo realny świat. Osadzić w nim ciekawych i nieszablonowych bohaterów. Wie też doskonale jak podgrzać atmosferę i zagrać na uczuciach czytelników. Do tego wszystkiego nie boi się nieoczekiwanych zwrotów akcji i trudnych zakończeń.
Dlatego z całym przekonaniem mogę napisać, iż Szklany miecz był rewelacyjny i podbił moje serce. Teraz pozostaje tylko czekać na zakończenie cyklu, mam nadzieję, że równie udane, jak nie lepsze od poprzednich części. :)
Jestem w trakcie, ciekawa jestem jak się skończy ta część :) A w przyszłym roku polska premiera trzeciej i ostatniej części.
Zakończenie podpadało pod kategorię „opad kopary”. Nie sprawdziła się żadna z obstawianych przeze mnie opcji. :D Więc baw się dobrze i daj znać jak Ci się podobało. :D