Ethon, Lheiam i zakazane badania, czyli Imię Boga Michał Dąbrowski.
Pamiętam, że gdy pierwszy raz zobaczyłam okładkę powieści Imię Boga Michała Dąbrowskiego, to powiedziałam „WOW”. Nie skusiłam się jednak od razu na lekturę powieści, bo jej opis nie wywołał takiego samego efektu jak okładka. Teraz jednak w ramach wyzwania #polskafantastykafajnajest postanowiłam dać szansę książce, którą czyta sprawnie Jacek Dragun.
Nadszedł czas spełnić wolę Boga. Nadszedł czas wypełnić przeznaczenie.
Ethon i Lheiam, młodzi adepci sztuki medycznej, przeprowadzają zakazane badania pod okiem ich mistrza i jego tajemniczych mocodawców. W trakcie swoich eksperymentów napotykają coś, co może wstrząsnąć miastem i całym krajem. Niespodziewanie znajdą się w samym środku niebezpiecznych intryg.
Na dwoje babka… ;)
Przyznaję, że po odsłuchaniu tej powieści miałam „ciężki orzech do zgryzienia”.
Autor, chcąc urozmaicić akcję, nasycił ją tak wieloma zbędnymi detalami, że chociaż ciekawe jest „podróżowanie palcem po mapie”, to jednak przy tym nadmiernym obciążeniu i podkreślaniu obrzydliwości tła, w którym bohaterowie mieszkają, zapomina o najważniejszym. Mianowicie o tym, o co w tej całej intrydze chodzi, kto stoi za rozległym spiskiem i jaki jest cel tego wszystkiego.
Bohaterowie, o których wyglądzie wiemy mniej niż o samym mieście, niestety również nie pomagają. Są jednostronni, płytcy i nieco męczący. Dlatego nie udało mi się nawiązać z nimi więzi i nie czułam sympatii wobec nich, gdy wpadali w tarapaty. Byli po prostu obecni, a gdyby ich w ogóle nie było, to nic by się, według mnie, nie zmieniło.
Pomysłowo w powieści przedstawiono nietolerancję i indoktrynację religijną. Miasto, w którym rozgrywa się akcja, zostało fantastycznie wykreowane, choć czasami pojawił się problem z jedną linią czasową. Udało się skutecznie oddać ducha miasta i jego klimat. Ciemność i duszność doskonale współgrają z wydarzeniami na scenie. A dzieje się wiele, gdyż w imperium toczy się brutalna walka o władzę, w której uczestniczą nie tylko Kościół i Cesarz, ale również szpiedzy i złodzieje. Każdy próbuje zdobyć kawałek tego pełnego nowych możliwości „tortu”.
Patrząc na całe zamieszanie i cudowne plastyczne tło, to mogę napisać, że było całkiem fajnie i pomysłowo. Gdyby tylko fabuła trochę się spinała…
No Comment! Be the first one.