Brandon Sanderson i komiks, czyli Biały piasek #1.
Brandon Sanderson, to jeden z tych autorów, którego twórczość po prostu uwielbiam. Gość ma niesamowity talent do kreacji światów i ciekawych, nieszablonowych bohaterów. Oczywiście piszę tu o przeczytanych powieściach, a jak sprawa ma się w przypadku komiksu? Postanowiłam poszukać odpowiedzi na to pytanie, sięgając po Biały piasek #1.
Mistrzowie pisaku.
Grafika i bohater.
W sumie to jeszcze nie wiem, czy Sanderson w wersji graficznej, to jest to, czego potrzebuję najbardziej. ;)
Oczywiście ilustracje, a tym samym sama kreska Juliusa Gopeza kolorowana przez Rossa Campbella, jest fenomenalna. Z każdą przerzuconą stroną, miałam wrażenie, że sam piasek wysypuje się z kart tego komiksu.
Bohater też daje robotę. Trochę za bardzo zadziorny i za „sztywno” udowadnia, że nie jest gorszy od innych. Ta jednak dziecinada, którą prezentuje, jest do „obrobienia” w późniejszych odcinkach.
Akcja przyznaję, jest niezwykle dynamiczna. Jednak w tym całym pędzie nie widać żadnego celu. Jest akcja dla samej akcji, ot, tak, żeby nie zamęczać czytelnika.
Jeżeli chodzi o sam świat, to hmm… Czuć, że Biały piasek #1 to tylko wstępniak. Coś tam się nieśmiało rysuje, ale ja miałam po tych szkicach lekki niedosyt. Przyznaję również, że gdybym nie czytała wcześniej Bezkresu magii, to czułabym się w tym ledwie zarysowanym świecie lekko zagubiona.
To samo spostrzeżenie mam jeżeli chodzi o magię. Mam wrażenie, że Rik Hoskin, który zaadoptował tekst Sandersona do komiksu, chciał pokazać, że zapowiada się zajebiście, ale na więcej będziecie musieli poczekać.
Nie zmienia to faktu, iż spotkanie z Sandersonem w komiksowej formie było intrygujące i cieszę się już na kolejne spotkanie z Kentonem w Kezare.