Kierunek góry, czyli Feliks W. Kres i Porzucone królestwo.
Pani Dobrego Znaku. Wieczne Cesarstwo nie do końca mnie ukontentowała. Na szczęście gdzieś w głowie wciąż tliły się piękne czytelnicze wspomnienia z poprzednich odsłon Księgi Całości, dlatego niezrażona słabszym tomem postanowiłam sięgnąć po Porzucone królestwo, czyli w sumie siódmą odsłonę fantastycznego cyklu Feliksa W. Kresa.
Człowiek i kot.
W poszukiwaniu spokoju i odpoczynku, uciekł do Dartanu. Zostawił za sobą Góry, władzę i przyjaciół. Znalazł tylko nową wojnę i dojmującą samotność. Teraz wraca, pogodzony z własnym przeznaczeniem, gotów stawić mu czoła, ale na własnych warunkach.
Minęło jednak, jakby mimochodem, kilkanaście lat. W tym czasie Grombelard zdziczał do reszty. Wrogowie urośli w siłę. Dawni towarzysze poszli pod inne komendy albo od dawna nie żyją. Przyjaciele zbudowali domy, założyli rodziny i wcale nie tęsknią za straceniem życia na skalistym gościńcu.
Glorm został sam. Ze swoją tęsknotą, świadomością popełnionych błędów i zmarnowanym życiem. Powinien się poddać, przyłączyć do pirackiego księcia na Agarach i zginąć z mieczem w ręku w jakieś morskiej awanturze. Ale, choć mógł uciec z Ciężkich Gór, nigdy nie zdoła wyrwać ich ze swojej duszy. Musi wracać do domu.
Bohaterów moc.
Ilość starych bohaterów, którzy pojawiła się w tym odcinku, trochę mnie przytłoczyła. Miałam wrażenie, że w tym przeplataniu wątków poszczególnych „gwiazd” wkradło się trochę chaosu i niepotrzebnego pośpiechu.
Niemniej jednak fabuła była intrygująca, a śledzenie losów Basergora-Kragdoba, kociego wojownika Rbita, Kragdoba, Army, Tamenatha i Ridarety (czy o kimś zapomniałam ;)) miało swój urok, a przede wszystkim klimat.
Ponadto dalsze odkrywanie surowego świata Księgi Całości, jak i rozliczanie poszczególnych bohaterów (nie zdradzę szczegółów, bo musiałabym pokusić się o spojlery i mocne nawiązania do poprzednich odcinków), przyprawia mnie o lekki dreszczyk emocji.
Język zaś, którym posługuje się autor, powoduje, iż przez powieść po prostu się płynie, a wady i niedociągnięcia toną w nadmiarze emocji i pełnym sentymentu scen.
Dlatego czytajcie Porzucone królestwo Feliksa W. Kresa, bo to doskonała kontynuacja jednego z najlepszych fantasty, jakie spotkacie na polskim rynku.
Nie znam tego cyklu.