Słowiańskie demony, Pani Sroga i Tajemnica Dąbrówki Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Po zakończeniu pierwszej odsłony Klubu Kwiatu paproci, która okazała się pełną ciepła, wrażliwości i słowiańskich bóstw książką dla dzieci, na nowo zapałałam miłością do świętokrzyskiej wsi Bieliny. Stąd też na wieść o kolejnych przygodach małych Lipowskich poczułam ekscytację i ogromną chęć odwiedzenia rodzinki oraz sprawdzenia, jaka jest Tajemnica Dąbrówki.
Tosia kontra Niania.
Remont domu w Bielinach zakończył się sukcesem, ale niestety mocno uszczuplił budżet rodziny Lipowskich. Dlatego też pani Kazia (mama Lipowska), zdecydowała się na kontynuowanie swojej kariery i powrót do pracy w wydawnictwie.
Decyzja ta, ze względu na doglądanie najmłodszych pociech i chorobę cioci Mirki, ma oczywiste następstwa, w postaci pomysłu zatrudnienia opiekunki do dzieci.
Tosia, jako już prawie dorosła, nie może pogodzić się z decyzją rodzicielki. Dlatego postanawia sabotować wszystkie rozmowy przyszłych kandydatek na nianię, bo nikt nie ma przecież prawa jej kontrolować, a tym bardziej wydawać poleceń.
Niestety mimo ubarwiania rzeczywistości i kłamstw wszelakich dziewczynce nie udaje się odstraszyć wszystkich kandydatek i pozycję niani w domu Lipowskich obejmuje tajemnicza Pani Sroga, która od razu łapie fenomenalny kontakt z małą Dąbrówką.
Tosia bardzo szybko przekonuje się, iż jej matactwa i kłamstwa w ogólnym rozrachunku nie przyniosły jej nic dobrego, a wręcz mocno jej zaszkodziły. Gdyż wszyscy uważają ją za małą kłamczuszkę i nie chce dać wiary jej słowom oraz przeczuciu, że niania Sroga nie jest tak do końca zwyczajnym człowiekiem.
Nie ma jak rodzeństwo.
Jeżeli mieliście okazję czytać pierwszą odsłonę serii Klubu Kwiatu Paproci (psst! w tym odcinku dowiecie się, skąd nazwa dla całego cyklu :D), to wiecie, jak autorka potrafi niesamowicie podkręcić klimat słowiańskimi wierzeniami i doprawić fabułę sprawami ważnymi dla młodszego czytelnika.
Dlatego nie będę ponownie rozpływać się nad klimatem, ale skupię się na dwóch sprawach, które w tej książce wydawały mi się najważniejsze.
Zacznę od wspaniale opisanej relacji między bohaterami. Z każdą linijką tekstu, czuć, że Bogusia, Leszek i Tosia są kochającym się — normalnym — rodzeństwem. Nie ma tu żadnego ubarwiania, spijania sobie „nektaru z dziubków” i głaskania po głowie. Są za to (czasem) wspólne zabawy, sprzeczanie się, wypominanie i wytykanie sobie wszystkich możliwych błędów oraz klasyczne przekomarzanie.
Do tego, gdy pojawia się jakiś kryzys, ta trójka współpracuje ze sobą jak najlepsza maszyna. Wspiera się i stawia wspólnie czoło każdemu napotkanemu niebezpieczeństwu.
W sieci kłamstw.
Relację mamy za sobą, więc druga sprawa — kłamstwo. Bardzo mi się podobało, jak autorka dosadnie pokazała, do czego prowadzi „niewinne” (w oczach dziecka), acz częste mijanie się z prawdą. Jakie niesie za sobą przykre konsekwencje i wręcz rozczarowanie, bo nawet najbliżsi nie są w stanie mu zaufać.
Młodsza siostra aż się zakrztusiła z oburzenia.
– Nawet nie protestuj! – Bogusia uniosła do góry palec. – Wszyscy wiedzą, że kłamiesz. Nieważne, czy oszukujesz mówiąc, że nie zjadłaś kawałka czekolady, czy wymyślasz jakieś niestworzone historie z nową nianią. Zrozum, że tobie nikt po prostu nie wierzy.
– Teraz nie kłamię!
– A skąd mam wiedzieć, czy nie kłamiesz mówiąc, że nie kłamiesz? – rzuciła Bogusia.
Podsumowując. Tajemnicę Dąbrówki Katarzyny Bereniki Miszczuk, to ciepła, wrażliwa, wesoła, a czasami nawet i trochę straszną powieść pełną słowiańskich bóstw, która porusza ważne dla dzieciaków tematy i przypomni Wam oraz Waszym dzieciakom, że kłamstwo ma krótkie nogi, a rodzeństwo to prawdziwy skarb.
Gorąco polecam i przypominam, iż:
Premiera książki już 16 września!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję : Wydawnictwu Mięta
No Comment! Be the first one.