Historia świata na czterech łapach Mackenzi Lee, czyli jak najlepszy przyjaciel człowieka zmienił świat. :D
Gdy w zeszłym roku otrzymałam propozycję zrecenzowania książki Mackenzi Lee Historia świata na czterech łapach ucieszyłam się, jak szczeniaczek na widok ulubionego smakołyku. No bo wiadomo. Ja wielka fanka „mokrych nosków i merdających ogonków” nie mogłabym przejść obojętnie obok tak zacnie zapowiadającego się tytułu. Dlatego też trochę ogarną mnie smuteczek, gdy ze względu na te Corony granice zostały „szeroko zamknięte”, a ja musiałam uzbroić się w cierpliwość.
Na szczęście, gdy tylko nadarzyła się możliwość, przewiozłam tę cudowną książkę przez granicę i od razu przystąpiłam do delektowania się jej zawartością.
Losy świata w psich łapach.
A możecie mi wierzyć, jest ona niezwykła.
Gdyż autorka wprost od serducha, z dużą dozą humoru pokazała w chronologicznym porządku, skąd wziął się i jak wielką rolę w historii świata odegrał najlepszy przyjaciel człowieka.
Przytoczyła piękne i czasem mocno wzruszające historie „mokrych nosków” przewodników i ratowników, towarzyszy głów państw, kanapowców czy psów wykorzystywanych do badań lub innych wojennych zadań.
A wszystkie to w niezwykle zabawnym i lekkim stylu, który na pewno przypadnie do gustu miłośnikom psów, a także czytelnikom, którzy lubią poznawać historię od innej strony.
Gorąco polecam!
P.S. Oczywiście książka nie zrobiłaby tak wielkiego WOW gdyby nie wspaniałe, bardzo ciepłe ilustracje Petry Eriksson (kilka próbek talentu ilustratorki poniżej, a jeżeli macie ochotę na więcej, to podrzucam link do Instagrama @petraerikssonstudio).
Jaka cudna książka! :) Jako miłośniczka psów na pewno się za nią porozglądam! :)