Pewex, zimowy poranek, nocne kluby i BDSM, czyli Biel Małgorzaty Oliwii Sobczak.
Pierwsza „wychodząca z lodówki” odsłona cyklu Kolory zła przykuła moją uwagę ciekawymi twistami i tempem akcji. Niestety druga odsłona serii nie była już tak kolorowa, a sam tytuł określiłabym mianem „średniego z tych gorszych”. Dlatego gdy w Internetach pojawiła się informacja o trzeciej odsłonie „kolorowej serii”, miałam lekki zgryz, ale postanowiłam dać autorce szansę i sięgnęłam po Biel. Czy było warto? O tym kilka słów poniżej.
Samobójstwo studentki prawa.
Mrok i retrospekcje.
Było dobrze, mrocznie, a wręcz pokusiłabym się o stwierdzenie, że wróciły „kolory” z pierwszego odcinka (#klątwadrugiegotomumasiędobrze ;)).
Bohaterowie (w końcu) ruszyli do przodu i, mimo iż wciąż wydają się trochę sztampowi, odzyskali pewną swoją wyjątkowość, a ich interakcje i nawiązania do wcześniejszych odcinków nadawały lekki smaczek całej obyczajowej sytuacji.
Tematyka, tym razem nie była oklepana, a wkraczanie wraz z Leopoldem na teren przestępczego półświatka Trójmiasta, który para się szeroko rozumianą prostytucją z wszelkiej maści perwersjami na czele, było zajmujące. Szczególnie w oparach dobrze wplecionych i świetnie oddających klimat retrospekcji rodem z PRL-u.
Dlatego jeżeli macie ochotę na dobry kryminał, z ciekawie poprowadzonym śledztwem, średniej jakości bohaterami, a „odpały” (tak uroczo autorka określa perwersje) nie są Wam straszne, to Biel Małgorzaty Oliwii Sobczak powinna przypaść Wam do gustu. Polecam szczególnie w audiobooku, który bardzo fajnie czyta Marcin Popczyński.
Właśnie słucham i jestem oczarowana . “Czerń” trochę mi nie podeszła i porzuciłam słuchanie, “Biel” klimatem przypomina “Czerwień” , a ta bardzo mi się podobała .
Dokładnie. Czerń była słaba, chyba trochę na fali pierwszego tomu autorka chciała zbyt szybko zrobić krok do przodu. Nie udało się, ale fajnie, że trzecim tomem powróciła na właściwe tory.