Dziennikarka i architekt na tropie tajemniczego Heiland der Welt’a, czyli Zbawiciel Leszek Herman.
Mimo iż czytam sporo polskich kryminałów i thrillerów, nie miałam okazji jeszcze na „osobiste spotkanie” z Leszkiem Hermanem. Dlatego, gdy przeczytałam zapowiedź najnowszej książki autora pod tytułem Zbawiciel, postanowiłam sprawdzić, czy „jest mi po drodze” z autorem polecanej i dobrze ocenianej serii Sedinum.
Leonardo da Vinci, ataki bombowe i miejskie piwnice.
Na Łasztowni trwają właśnie prace przy odbudowie zniszczonych w trakcie wojny spichlerzy. Wszystko idzie zgodnie z planem do czasu, gdy pracownicy trafiają tam na dziwne znaleziska i zalane betonem piwnice. Do tego jakby problemów było mało, główny wykonawca, który miał renegocjować termin oddania robót, nie stawia się na spotkaniu z inwestorem i wszelki słuch po nim zaginął.
W katedrze podczas koncertu muzyki organowej dochodzi do tajemniczego wybuchu, który ze względu na „deszcz” płatków kwiatów zostaje uznany za happening. Sprawę w Dzienniku Szczecińskim opisuje Urszula, która mocno bagatelizuje całą sytuację, uważając ją za tani wybryk aktywistów. Ponieważ ostatnio stała się faworytą nowej szefowej, nadużywa swojej pozycji i nic nie robi sobie z podpowiedzi kolegów po fachu. Dlatego też Paulina i Piotr postanawiają na własną rękę przyjrzeć się sprawie, szczególnie iż drugi wybuch pociągnął za sobą ofiary śmiertelne.
Kim jest tajemniczy Heiland der Welt, który podpisuje listy do redakcji? Czy Paulina, Piotr oraz Igor zdołają rozwikłać tę zagadkę, nim nastąpi kolejny wybuch?
Wielowątkowa fabuła i historyczne tło.
Nie przypuszczałam, że ta wielowątkowa fabuła tak mnie pochłonie, iż nie będę chciała odłożyć książki choćby na minutkę.
Wszystko przez to, iż ciągle w głowie zastanawiałam się jak połączyć ze sobą wszystkie te wątki w jedną całość. Bardzo chciałam samodzielnie wydedukować, kto jest odpowiedzialny za te tajemnicze wybuchy i czułam gdzieś podskórnie, że Łasztownia, zaginięcie Szymona i historyczne wstawki, nie są tu ot, tak dla upiększenia fabuły, ale będą miały niemały wkład w rozwikłanie tej tajemniczej i skomplikowanej zagadki.
Do tego ciągle głowiłam się, o co chodzi z tą wyprawą morską grupki przyjaciół, a szczególnie intrygował mnie wątek duński. Przyznaję się, iż nie udało mi się nawet w połowie rozkminić tej sprawy, a jej rozwiązanie po prostu zwaliło mnie z nóg. :D
Nowa szefowa. ;)
Jakby samych zagadek było mało, to jeszcze odpowiednio ciśnienie podnosiła mi Urszula i nowa szefowa Dziennika Szczecińskiego. Trzeba przyznać, iż autor ma doskonałe wyczucie takich tematów, wie jak wplatać je w fabułę, by odpowiednio podgrzały atmosferę i pokazały, jak pewne mechanizmy, uprzedzenia i poglądy dziennikarzy zniekształcają rzeczywistość oraz szerzą dezinformację.
Podsumowując. Nie mam większych uwag, a wręcz jestem oczarowana lekkością pióra, połączeniem historycznego tła z fikcją literacką i dobrze zbilansowanym tempem akcji. Jeżeli szukacie dobrego kryminału z dużą domieszką sensacji, rozbudowanym, nietuzinkowym tłem i świetnymi bohaterami, to Zbawiciel Leszka Hermana powinien sprostać Waszym wymaganiom.
Ja ze swojej strony polecam bardzo! :D
No Comment! Be the first one.