Potwór z Kartuz i Czerń, czyli druga odsłona cyklu Kolory zła Małgorzaty Oliwii Sobczak.
Sięgając po pierwszą odsłonę cyklu Kolory zła Małgorzaty Oliwii Sobczak, miałam mieszane uczucia. Debiut, który „wychodzi z lodówki”, to trochę loteria. Tym razem jednak trafiona, dlatego też postanowiłam pójść za ciosem i w zasadzie od razu sięgnęłam po drugą odsłonę cyklu pod tytułem Czerń.
Zaginione dzieci.
Chwytliwa tematyka i wartka akcja.
Akcja powieści podobnie jak w pierwszym odcinku poprowadzona jest dwutorowo, dzięki czemu autorka łatwo może budować napięcie i tworzyć wokół narracji odpowiedni klimat.
Tematyka niestety (a może stety) należy do gatunku oklepana i chwytliwa, ale intryga zbudowana wokół tej bazy jest na tyle ciekawa, że nie przeszkadza w „przerabianiu” tematu po raz n-ty. Choć miasteczko z samymi złymi ludźmi, troszeczkę „trąciło myszką”.
Bohaterowie niestety jakby trochę stanęli w miejscu, do tego ilość wypowiedzianych przez nich frazesów i rozmów bez większego znaczenia, to było jakieś nieporozumienie.
Dlatego mogę powiedzieć, że Czerń Małgorzaty Oliwii Sobczak to średni kryminał, przykuwający uwagę słuchacza (czytelnika), ale niestety niewyróżniający się na tle innych tego typu pozycji. Taka typowa książka z gatunku przeczytać i zapomnieć.