Cieplarnia Briana W. Aldissa, czyli dziwna i przerażająca wizja przyszłości.
W ramach wyzwania #czytampostapozunseriouspl nie tylko poszerzam moje czytelnicze horyzonty, ale także sięgam po pozycje autorów, z którymi dotąd nie miałam jeszcze okazji się zapoznać. I jednym z takich autorów jest właśnie Brian W. Aldiss, który zgarnął wiele prestiżowych literackich nagród, a jego Cieplarnia została zaliczona do grona klasyki gatunku science fiction.
W dalekiej przyszłości.
Słońce powoli umiera, a Ziemia stała się ogromną dżunglą porośniętą ogromnych rozmiarów figowcem. Prym w tym nowym, zielonym świecie wiodą zmutowane rośliny. Ludzie zdegenerowani do niższej formy i podobnie jak zwierzęta skupiają się przede wszystkim na przeżyciu.
W tym dziwnym przywiązanym do Księżyca, skolonizowanego przez trawersy, świecie jest pewien myślący grzyb, który pragnie ekspansji. Czy jego związek z człowiekiem jest dobrym pomysłem? A może dzięki temu połączeniu ludzkość będzie w stanie przetrwać?
Zielono mi…
Miałam okazję „spotkać się” z wieloma wizjami przyszłości świata, ale ta przestawiona przez Aldissa, to było dla mnie coś innego.
Ten stworzony przez autora świat dzięki niezwykłym, bardzo plastycznym opisom nie tylko przerażał, ale stawał się wręcz namacalny. Dodatkowo to zacieśnienie poznawanego obszaru i koncentracja tylko na tym, co jest wręcz „na wyciągnięcie ręki”, powodowało, iż momentami czułam się wręcz osaczona i podobnie jak przedstawionej grupie ludzi, uruchomiał mi się w głowie instynkt przetrwania.
Historia przedstawionych w powieści ludzi, również jest inna i intrygująca. Bowiem już na „wejściu” obserwujemy coś, co można nazwać zmianą pokoleń, gdy starsi postanawiają odejść „w górę”. Młodsi natomiast próbują uporać się z tą stratą, przetrwać i co najważniejsze ustalić hierarchię w grupie.
Gdy już dojedzie do podziałów, pojawia się ciekawy motyw drogi, który otwiera świat, ale także wiąże się z całą gamą przemyśleń. Od wolności zaczynając, przez ważność oraz miejsce grupy i jednostki w danym społeczeństwie, na władzy kończąc.
Dlatego mówiąc krótko, Cieplarnia Briana W. Aldissa jest niesamowitą, choć mocno ponurą wizją przyszłości, która mimo swoich prawie sześćdziesięciu lat, trzyma się wyśmienicie. Polecam nie tylko zapalonym czytaczom książek postapo, ale także fanom gatunku science fiction.
Mam to samo. Męczę teraz Sandersona, którego miałam czytać w tym roku (3 tom ABŚ) i przez to, że tak męczę, nie ma opcji na to, żeby zająć się tym, na co faktycznie mam ochotę. Ale Non stop jest takie krótkie, może jeszcze wiosnę w tym miesiącu:)
Trzymam kciuki i może sama się zmotywuję, żeby wsunąć Non stop jeszcze w tym roku. :D
Z chęcią przeczytam, ale najpierw Non stop, bo już czeka na półce (a jak klikałam do koszyka, to chyba miałam Cieplarnię na myśli, ale co tam, na obie książki Aldissa jestem bardzo nakręcona)
Ja się przymierzam do Non Stop, może jak się nie zakręcę za bardzo, to jeszcze w tym roku przytulę. :P Biorąc jednak pod uwagę fakt, ile bym chciała jeszcze tytułów przytulić w tym roku, to powinien być znowu czerwiec. :P
Zdecydowanie muszę sobie coś Aldiss w oryginale zakupić…
A po Polski nie może być? ;)
Świetna, jeden z lepszych “Wehikułów czasu”. Koniecznie sięgnij też po “Non stop”, chyba podobało mi się jeszcz bardziej :)
Już do “przeniosłam” na przodek mojej listy. :P
Widzę, że Aldiss w końcu za Tobą. Bardzo specyficzna książka, te roślinne fantasy. Nie zachwyciła mnie co prawda, ale była na tyle nietuzinkowa, klimatyczna i taka inna ogólnie, że z pewnością zapamiętam ją na długo i kiedyś jeszcze doń wrócę. ‘Non stop’ bardzo podobne.
Pierwsza książka Aldissa za mną. ;) Kolejna już “w kolejce”. A tytuł z pewnością będzie należał do tych, które nie da się tak łatwo zapomnieć.
To z pewnością jedna z oryginalniejszych książek science fiction, też mnie zaskoczyła. I też namawiam innych do jej przeczytania!
Bardzo oryginalna. Jak przeczytałam opis, a tam dżungla, będą sobie “człowieki” żyć trochę inaczej. A tu ta wędrówka, Księżyć, grzyb… :D
Mnie się długo nie chciało poukładać w głowie to przywiązanie Ziemi do Księżyca, niewyobrażalne odległości (z ludzkiego punktu widzenia) oplecione pajęczyną, nie nie nie.
Chyba za dużo anime oglądam, bo to przywiązanie Ziemi do Księżyca sobie od razu świetnie zwizualizowałam w głowie. :P
Czytałem chyba ze cztery razy. Genialna książka z bardzo zaskakującym zakończeniem.
Też nie spodziewałam się takiego “zamknięcia”, ale pasowało mi do całości. :)