Cykl: Szczury Wrocławia # 1: Szczury Wrocławia. Chaos

Szczury Wrocławia. Chaos Robert J. SzmidtCzarna ospa, Zombie i ZOMO, czyli Szczury Wrocławia. Chaos Robert J. Szmidt.

Ostatnio stwierdziłam, iż dawno w moim książkowym życiu nie pojawiły się Zombie. Zerknęłam więc do mojej biblioteczki i stwierdziłam z zadowoleniem, iż na półce czekają na mnie dwie serie o tej tematyce. Szczury Wrocławia Roberta J. Szmidta oraz cykl Joe Ledger Jonathana Maberry. Jak łatwo się domyślić, w zaistniałej sytuacji wybór na zaspokojenie mojego „zombie głodu” mógł być tylko jeden — Szczury Wrocławia. Chaos. :D

Sierpień 1963.

Kwarantanna po wykryciu ognisk czarnej ospy we Wrocławiu dobiega już prawie końca. Izolatoria cóż prawda jeszcze „pękają w szwach”, ale sytuacja została już prawie opanowana. Przynajmniej wszystko na to wskazuje. Do czasu, gdy w placówce na Psim Polu dochodzi do niecodziennego incydentu, w którym dziwnie zachowujący się pacjenci przypuszczają atak na innych izolowanych oraz personel.

Samo takie zachowanie nie wywołałoby może jeszcze paniki, gdyby nie fakt, że zaatakowani w ten sposób pacjenci, którzy zginęli w dość niezwykłych okolicznościach jakby „zmartwychwstali” i przyłączyli się do dalszej części „imprezy”, która przerodziła się w regularną rzeź. Rzeź, którą opanować mają oddziały KBW i ZOMO.

Zombie i Robert J. Szmidt nie oszczędzają nikogo. ;)

Takiej apokalipsy Zombie spod pióra Roberta J. Szmidta oczekiwałam.

Jest dynamicznie, wciągająco, z pomysłem i co najważniejsze, nie ma żadnego „owijania w bawełnę”. Odgryzione czy tam rozszarpane kończyny latają, flaki się wylewają, a krew jak przystało na dobrą rzeź (tak, powinnam się zgłosić do specjalisty :P), po prostu leje się strumieniami. Do tego nie ma podziału na mniej bądź bardziej uprzywilejowanych. Wręcz można powiedzieć, że idealne zastosowanie do książkowej sytuacji miałby taki piękny wierszyk. Szczęście nic tu nie pomoże, każdy Zombi zostać może. ;)

PRL, ZOMO i „oficjele”.

Szczury Wrocławia. Chaos Robert J. SzmidtDo tego smaczku całemu „zamieszaniu” dodaje fakt umieszczenia całej akcji w czasach PRL-u. Gdzie króluje ZOMO na czele z komunistycznymi aparatczykami, a absurdy dawnego ustroju wywołują uśmiech na twarzy.

No i jeszcze „wisienka na torcie”, czyli dwustu wspaniałych, którzy zgodzili się poświęcić swoje życie dla sprawy. ;) Ja wiem, że można mieć zastrzeżenia, że przez tę formę niestety nie ma głównego bohatera, który byłby szerzej opisany, ale mnie osobiście to nie przeszkadza. Wręcz oczekiwałam kolejnych „egzekucji” i uśmiechałam się półgębkiem do kolejnych potencjalnych ofiar. ;)

Podsumowując. Szczury Wrocławia. Chaos Robert J. Szmidt to fajnie i z pomysłem napisana powieść o Zombie apokalipsie, którą czyta się szybko i przyjemnie. Dlatego, jeżeli lubicie takie klimaty, to koniecznie sięgnijcie po tę pozycję. Polecam!

2 komentarze

Dodaj komentarz

*

Wyrażam zgodę