Jacob Portman wraca na Florydę – Mapa dni Ransom Riggs.
Przyznaję z ręką na sercu, że nie spodziewałam się kolejnej odsłony cyklu Pani Peregrine Radsom’a Riggsa. Nawet niejako „pożegnałam się” z serią w Knižnicy duší (Biblioteka dusz). Dlatego dość sporym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że pojawi się kontynuacja przygód Jakoba oraz innych osobliwych dzieci i będzie nosiła tytuł Mapa dni. Dlatego też postanowiłam powiedzieć cyklowi ponownie „dzień dobry” i sprawdzić, czy pan Portman przestał się rozklejać i już radzi sobie nieco lepiej bez „mamusi Emmy”. ;)
Osobliwe dzieci we współczesnej Ameryce.
Jakob po powrocie na Florydę nie bardzo wie, co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony chciałby rozpocząć normalne życie, skończyć szkołę, a z drugiej chciałby towarzyszyć swoim niezwykłym przyjaciołom i być z nimi w ciągłym kontakcie.
Na szczęście ma jeszcze sporo czasu na podjęcie jakiejkolwiek decyzji, szczególnie iż pani Peregrine, Emma oraz inni osobliwi przyjaciele stawili się właśnie w jego rodzinnym domu i robią wszystko, żeby nie wyróżniać się z tłumu. Przynajmniej do czasu odkrycia podziemnego schronu w domu Abe’a i tajemniczego dziennika, który opisywał niecodzienne misje, jakimi zajmował się dziadek Jacoba.
Czy młody pan Portman, który za wszelką cenę chce podjąć dzieło swego dziadka, nie przecenia swych umiejętności? I co na to pani Peregrine oraz inne osobliwe dzieci?
Powieść drogi.
Nie spodziewałam się, że ta odsłona wypadnie tak dobrze i tak bardzo przypadnie mi do gustu.
Przeniesienie akcji do Ameryki i postawienie przez autora na klasyczną powieść drogi to był po prostu strzał w dziesiątkę. Dzięki temu można powiedzieć, że to skostniałe towarzystwo się trochę rozruszało, a do tego Jakob w końcu przestał „wycierać nosek” w sukienkę Emmy i zaczął podejmować własne decyzje. Może nie zawsze trafione, może czasem bardzo bolesne, ale własne i to jest najważniejsze.
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest fajnie uchwycony bunt przeciwko pani Peregrine i wszystkie dylematy oraz dywagacje, które za tym stały. Te dzieciaki przez lata były pod „ochronnymi skrzydełkami” ymbrynki i teraz same do końca nie wiedzą, czego chcą. Z jednej strony pragną wolności i samodzielności, ale z drugiej wciąż chciałyby wiedzieć, że ten „ochronny parasol”, jaki roztaczała nad nimi pani Peregrine, wciąż tam gdzieś jest i ich chroni.
Podsumowując. Zmiana otoczenia, dynamiczna podróż przez Stany, niesamowite bitwy, nowe klany i nowe osobliwe dzieci — to jest to, czego tej serii było trzeba. I mimo kilku potknięć, irytujących, mało spójnych sytuacji Mapa dni Ransoma Riggsa okazała się bardzo fajną kontynuacją przygód Jakoba i jego osobliwej paczki. Dlatego też czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę cyklu, a Wam serdecznie polecam tę osobliwą serię. :D
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję : Media Rodzina
Ooo, przyznaję, że ja też się nie spodziewałam :) Ale cieszę się, że książka wypada dobrze, a nie jest tylko odcinaniem kuponów od sukcesu poprzednich.
Ja myślę, że wiele osób zamknęło tę serię w głowach na trylogii, a z tego co zdążyłam zauważyć, jeszcze kilka książek serii przed nami. ;) :D
Nie dam sobie ręki uciąć, ale to chyba dlatego, że książki były początkowo reklamowane jako trylogia. Czy może nie? :)
Też mi się coś wydaje, że od początku była mowa o trylogii, dlatego w głowie miałam zakodowane, że po Kniznicy… wszystko się zakończyło. ;)
Teraz zaś wszystko wskazuje na to, że z trylogii zrobiła się heksalogia. :P
Ach czyli jednak jest sukces! Wspaniale, przebieram nóżkami w oczekiwaniu na lekturę! <3
"Wycierać nosek w sukienkę Emmy" – tak delikatnie powiedziane, a tak w punkt! :D
W mojej ocenie sukces, bo zmiana otoczenia zrobiła w tej książce “robotę”. No i Jakob jakby wydoroślał. ;) :)