Fizjolog i Lepszy Tarantino – Nowa Fantastyka 10/2019.
Październik przywitał nas jesienią w wersji premium. ;) Z przymrozkami, deszczem, pięknymi złocistymi oraz czerwonymi barwami i oczywiście popołudniowymi upałami. ;) Dorzucił w gratisie również to, co lubię najbardziej, czyli długie wieczory, które można spędzać pod puchatym kocykiem z kubkiem kakao i chociażby z najnowszym numerem czasopisma Nowa Fantastyka 10/2019. :D
PUBLICYSTYKA
W którym Marek Starosta pochyla się nad Rewolucją technologiczną, rozpoznawaniem twarzy i protestach mieszkańców Hongkongu.
Michał Cetnarowski pisze o fenomenie cyklu Roberta M. Wegera — Wszyscy jesteśmy meekhańczykami? Jak nie mieliście jeszcze okazji spotkać się osobiście z tym cyklem, to po tym artykule będziecie starali się jak najszybciej nadrobić zaległości. :D
W moim ukochanym słowiańskim kąciku Witold Vargas tym razem jakby trochę kombinuje, „sprzedaje kit” oraz inne prawdy, aż w końcu zatrzymuje się na Fizjologu, o którym usłyszymy więcej w „kolejnych odcinkach”. ;)
Jakub Ćwiek popełnił całkiem ciekawy, choć nieco przydługawy tekst o twórczości Tarantino (Nowy lepszy (?) świat Quentina Tarantino). Choć muszę przyznać, że momentami czułam się pokonana, gdy zaczynał wyliczanki typu:
P.S. Jeżeli nie oglądaliście jeszcze Pewnego razu… w Hollywood to polecam odłożyć tekst na później, bo spoilerów w nim moc.
Bardzo ciekawa byłam artykułu Piotra Gociek Pod obcym butem i niestety trochę się zawiodłam. Było tendencyjne, „modnie” i skończyło się w zasadzie na analizie jednego filmu.
W części felietonowej Rafał Kosik porusza niezwykle ciekawie problem strachu przed podróżowaniem (Jeżeli czegoś się boisz, zrób to). Peter Watts pochyla się nad wpływem fantastyki na politykę i pokazuje jak powinna wyglądać prognostyka (Prorocy i fałszywe panacea), a Tomasz Kołodziejczyk w swoim stylu o wynalazkach i możliwościach danych czasów (Weź i wynaleź). ;)
Ponadto w numerze znajdziecie jeszcze scenariusz RPG Noc Komety Paweł „Tredo” Potakowski, Lil i Puta, a także kilka słów o filmie Łukasza Orbitowskiego.
PROZA POLSKA
Prozę polską otwiera ciekawy tekst Jarosława Łukasińskiego pod tytułem Dziewczyna z perłą zamiast oka. Choć nie jestem fanką takowej psychologicznej prozy, to bardzo spodobał mi się przedstawiony świat i cała jego konstrukcja na czele z Perlistymi. Szwankowało mi zaś mocno poczucie upływu czasu i wciąż gdybałam, czy tekst mogłabym zaliczyć do tych „fantastycznych”.
Trzecim, równie ciekawym polskim opowiadaniem jest Wyspa ptaków Sławomira Prochockiego. Choć czyta się je dobrze, to jednak momentami miałam wrażenie, że jest trochę przegadane. Jednak emocje, które wzbudza i ta zabawa postrzeganiem głównego bohatera — to jest coś, co zasługuje na uznanie. ;)
No i jeszcze dwa słowa o drugim, niestety najsłabszym opowiadaniu numeru pod tytułem Jezioro Justyny Hankus. Nie dość, że w opowiadaniu nie widziałam większego sensu, to jeszcze zabrakło mi płynności i obrazowości.
PROZA ZAGRANICZNA
Pas wyobcowania Władimira Arieniewa otwierający prozę zagraniczną jest dobrym klimatycznym opowiadaniem, choć muszę przyznać, że momentami miałam wrażenie, że sam autor nie wie, czego chce (choć może to jednak kwestia tłumaczenia). Pomysł jednak bardzo mi się podobał, a pozostawienie czytelnikowi sporego miejsca na interpretację, tylko dodało opowiadaniu odpowiedniego smaczku.
Z drugim zagranicznym opowiadaniem — Miny Eleanor Arnason — mam zaś problem. Czytało mi się je dobrze, ale już nudzą mnie opowiadania „politycznie poprawne”, w których na siłę wrzuca się wątek homoseksualny, jakby ten był gwarantem druku. Do tego ileż można czytać o globalnym ociepleniu?
Podsumowując. Październikowym numer Nowej Fantastyki w moim odczuciu prezentuje się dość dobrze i każdy odnajdzie w nim coś dla siebie. Polecam na długie jesienne wieczory przy kubku gorącej czekolady/herbaty/lampce wina (niepotrzebne skreślić ;))!
Ach i och! Zgadzam się, że “Wyspa ptaków” nieco przegadana. Mam dziwne wrażenie, że to powinien być tekst trochę krótszy albo też rozbudowany do powieści. Bo sam pomysł jest ciekawy. “Jezioro” mi się podobało aż do zakończenia – odpowiadał mi klimat, ale zabrakło konkretu na koniec.
“Pas wyobcowania” przeszkadzał mi mocno właśnie tym, że autor albo nie widział, czego chce, albo chciał to za dobrze ukryć przed czytelnikiem. Przeszedłem zupełnie obok tego tekstu. Zupełnie za to nie rozumiem zarzutu dotyczącego wątku homoseksualnego. Nie miałem ni przez chwilę wrażenia, że był tam na siłę. Po prostu romans i tyle. W dodatku to autorka, która od kilkudziesięciu lat porusza podobne tematy.
Czy ten wątek homoseksualny był na siłę czy nie, to jedna sprawa. Mnie po prostu już “wychodzi bokiem”, że opowiadania/książki nie mogą się obyć bez takowego wątku. A jak piszesz, że autorka porusza te tematy, to nie mam więcej pytań…